„Zakładnicy diabła”
Petera zdumiało jego własne opanowanie. Wiedział o tym, że przeciwnik popełnił błąd. Zdumiała go też pogarda, którą nasycił swoją ripostę.
Mówił dalej:
– Kiedyś byłeś niczym. Potem byłeś piękny. Najpiękniejszy z tych, których stworzył Bóg. – Gorzka ironia, zawarta w tych słowach, zwróciła uwagę wszystkich poza Marianne. Nie przerywał, dalej chłostał i prowokował. – Potem zeszpeciła cię duma. Później zostałeś pokonany. Zrzucony z wyżyn, jak gasnąca pochodnia.