Spaczyłam sobie wizerunek Pana Boga

Doszłam do takiego stanu, że nie dawałam sobie rady ze sobą, zaczęłam mieć codziennie myśli samobójcze, ataki gniewu niekontrolowanego, nie widziałam w ogóle sensu w życiu choć nie miałam powodu bo przecież z punktu widzenia osób trzecich miałam super życie – dobrego wierzącego i praktykującego męża, zdrowe dziecko, zero powodów do stresu itd. Zaczynałam  panować nad moimi wybuchami złości, ale nadal moje życie nie miało sensu ponieważ  nie zaprosiłam do niego Pana Boga. Czym bardziej pracowałam nad sobą tym gorsze cierpienia wewnętrzne odczuwałam .

Od ezoteryzmu do depresji, od depresji do nawrócenia

Któregoś dnia w trakcie zajęć , jeden z wykładowców, bioenergoterapeuta i znawca indyjskiej kultury, mówił byśmy przestali cierpieć i zrzucili swój krzyż z pleców, bo Chrystus już za nas umarł. Wtedy już od dawna nie miałam Pisma Świętego w ręku, więc umknęło mi  to, że przecież Jezus mówił, by wziąć swój krzyż i iść za Nim, a nie go zrzucać z pleców i korzystać z życia. Miałem już wtedy naprawdę namieszane w głowie. Mówili, żeby w domu pościągać krzyże ze ścian, bo będziemy mieli drogę krzyżową przez całe życie. Mogliśmy mieć co najwyżej obrazy świętych. Krzyż lepiej było schować do szuflady, co też uczyniłam.

Zaczęły się nocne lęki, musiałam spać z rodzicami

To co tutaj napiszę, wyznam, przeleję na papier może się będziemy niektórym wydawać dziwne, przerażające, może ktoś stwierdzić, że to fanaberie dziewczyny, której życie się znudziło, która histeryzuje, szuka wrażeń. Jeśli jednak znajdzie się jedna osoba, której pomogę, jeśli moje wspomnienia będą otuchą to jestem gotowa obnażyć duszę dla wszystkich. No to zaczynamy.

Niezawodny jest tylko Jezus

Problemy zaczęły się, gdy miałam 13 lat. Byłam bardzo nieśmiała i nieporadna w kontaktach z ludźmi. Stąd męczyło mnie poczucie alienacji, odrzucenia przez grupę. Dlatego, żeby poczuć się lepiej, stworzyłam sobie świat fantazji, oparty na fascynacji magią, spirytyzmem i demonologią. Czytałam na ten temat wszystek chłam, jaki wpadł mi w ręce i próbowałam odprawiać różne rytuały.