Od satanistycznego kapłana do Apostoła Różańca

Bartolo LongoBartłomiej Longo urodził się 11 lutego 1841 roku w Latiana we Włoszech. Jego ojciec był dobrze zarabiającym lekarzem, a także wykształconym i kulturalnym człowiekiem. Matka była bardzo pobożna i dbała o to, aby rodzina codziennie odmawiała wspólnie różaniec. Bartłomiej przejął od niej wielką miłość do Maryi. Jako mały chłopiec Bartłomiej był pełen życia i bystry. Uwielbiał muzykę. Grał na fortepianie i na flecie, był dyrygentem szkolnej orkiestry. Uczęszczał do szkoły pijarów. Był tak pełen energii, że z trudem udawało mu się wysiedzieć na lekcjach. Wykazywał duże zdolności literackie, zamiłowanie do fechtunku, muzyki, tańca i innych dziedzin.

 

Image

Bartłomiej podjął studia prawnicze na uniwersytecie w Neapolu i uzyskał dyplom w 1864 roku, mając 23 lata. W XIX wieku na włoskich uniwersytetach panowały burzliwe i buntownicze nastroje. Ich przejawem było powstawanie licznych sekt spirytualistycznych oraz silny antyklerykalizm. Podczas studiów wiara Bartłomieja słabła, a coraz silniej wpływał na niego okultyzm. Uczestniczył w seansach spirytualistycznych. Publicznie odcinał się od Kościoła, wyśmiewał się z księży, biskupów, obrzędów liturgicznych. Brał udział w antypapieskich demonstracjach. Został kapłanem kultu Szatana. Ostre posty oraz potworne doświadczenia, przez jakie przeszedł w sekcie, nadwerężyły jego zdrowie. Był chory, niespokojny i pogrążony w depresji. Wydawało mu się, że czasem słyszy głos swojego zmarłego ojca wołający: „Wróć do Boga!”. Rodzina Bartłomieja modliła się w jego intencji.

 



Boża Opatrzność wybrała na narzędzie nawrócenia przyjaciela Bartłomieja, profesora Vincente Pepe, nauczającego niedaleko Neapolu. Bartłomiej często opowiadał mu o swojej satanistycznej działalności. W profesorze budziło to głęboką odrazę. Jego oburzenie dotknęło Bartłomieja do żywego. Uświadomił sobie, że żył w błędach i otumanieniu. Potrzebował teraz wsparcia ludzi bliskich Bogu. Vincente zapoznał go więc z ojcem Alberto Radante, dominikaninem, biegłym w filozofii i teologii. Stał się on przyjacielem, powiernikiem i kierownikiem duchowym młodego prawnika. Pomógł Bartłomiejowi odejść z sekty satanistycznej, nauczył podstaw teologii i przygotował do przyjęcia sakramentów. Wspierał go swoją modlitwą i postami. 25 marca 1871 roku ojciec Radante przyjął Bartłomieja do Trzeciego Zakonu Dominikańskiego, aby był „wojownikiem za wiarę i prawdziwym światłem w świecie”. Jako imię zakonne Bartłomiej wybrał „brat Różaniec”.

Młody tercjarz podjął się pokuty i naprawy swoich dawnych błędów. Po raz ostatni poszedł na seans spirytualistyczny. Trzymając w dłoni medalik z Matką Bożą zawołał: Wyrzekam się spirytyzmu, bo jest on tylko plątaniną kłamstw i błędów!”. Odwiedzał kawiarnie, chodził na studenckie spotkania i odżegnywał się publicznie od spirytyzmu, głosząc wiarę w Chrystusa i Kościół. Dzięki ojcu Radante zaczął współpracować z miejscową charytatywną organizacją świeckich.

Ojciec Radante powiedział mu: „Jeśli pragniesz zbawienia, musisz szerzyć Różaniec. Maryja obiecała, że kto szerzy Różaniec, ten będzie zbawiony.” Bartłomiej miał się stać wielkim Apostołem Różańca. Wkrótce porzucił swoje dotychczasowe życie i perspektywy kariery zawodowej. Odrzucił też kilka dobrych możliwości ożenku. Postanowił oddać się całkowicie działalności na rzecz ubogich.

W 1872 roku owdowiała hrabina Marianna De Fusco powierzyła mu zarządzanie swoją posiadłością w Pompejach. Kiedy tam przybył, uderzyła Bartłomieja panująca wśród chłopów nędza – zarówno materialna jak i duchowa, kontrastująca z wspaniałymi reliktami starożytności. Idąc za Bożym nakazem zaczął nauczać katechizmu i szerzyć modlitwę różańcową. Matce Bożej obiecał, że nie opuści Pompejów, dopóki nie zaszczepi w nich Różańca. Sprowadził do miasta obraz Matki Bożej Różańcowej. W roku 1876, idąc za radą biskupa Formisano, zaczął zbierać fundusze na budowę kościoła w Pompejach. Początkowym założeniem było odkładanie 5 groszy miesięcznie („soldo”). Wizerunek Matki Bożej Różańcowej przyciągał tak ogromne rzesze pielgrzymów i darczyńców, że w krótkim czasie powstała okazała świątynia. Matka Boża nagrodziła wiarę i hojność licznymi cudami i łaskami. W pierwszych kilkunastu latach istnienia świątyni nastąpiło około tysiąca cudownych uzdrowień dokonanych za sprawą Matki Bożej z Pompejów. Bartłomiej Longo w nowej świątyni zaszczepił modlitwę różańcową. Stworzył wiele modlitewników, nowenn, rozważań, form nabożeństwa. Mawiał o sobie, że „Bóg dał mu do jednej ręki różaniec, a do drugiej – pióro”. W 1884 postało czasopismo „Różaniec i Nowe Pompeje”. Dziś jego nakład przekracza 300 000 egzemplarzy.

W pracy apostolskiej i charytatywnej Bartłomiej nie był sam. – wspomagała go Marianna De Fusco i Caterina Volpiceli, a także Giuseppe Mascati, młody lekarz (kanonizowany w 1987 roku) . Wspólnie założyli sierociniec oraz szkołę dla synów więźniów. Pod kierownictwem Bartłomieja szkoła osiągnęła wysoki poziom, przełamując panującą wówczas opinię, że dzieci przestępców same zawsze stają się przestępcami.

Współpraca z Marianną De Fusco była tak ścisła, że zaowocowała wzajemną miłością. O parze (mimo, że oboje zbliżali się do pięćdziesiątki) zaczęły krążyć plotki. Zaprzyjaźniony z Bartłomiejem Papież Leon XIII doradził im, aby się pobrali. Wzięli ślub, lecz żyli w dziewiczym małżeństwie. To jednak nie uchroniło ich od plotek, a nawet oskarżeń. Bartłomiej zrzekł się kierowania szkołą i stał się jednym z szeregowych pracowników. Do prowadzenia sierocińca powołał zgromadzenie Córek Różańca z Pompejów. Niedługo przed śmiercią, w 1922 roku stworzył szkołę dla dziewczynek mających rodziców w więzieniu. W tym samym roku zmarła żona Bartłomieja, mając 88 lat. Bartłomiej przeżył ją o cztery lata. W swoim testamencie napisał: „Chcę umrzeć jako prawdziwy tercjarz dominikański w ramionach Królowej Różańca, w obecności mego Świętego Ojca Dominika i mojej Matki Świętej Katarzyny”. Umarł piątego października 1926 roku, mając 85 lat. W ostatnich słowach powierzył się Matce Bożej. Został beatyfikowany w 1980 roku. Papież Jan Paweł II nazwał go wzorem dla współczesnych świeckich katolików.

Tekst autorstwa p. Karoliny Szurek pochodzi ze strony Strony Tercjarzy Dominikańskich. Dziękujemy za udostępnienie materiałów!

Image

 


Nasze intencje modlitewne: