Film „Egzorcyzmy Dorothy Mills”

Po obejrzeniu filmu „Dorothy Mills” nietrudno się domyśleć, dlaczego rodzimy dystrybutor dodał do polskiego tytułu słowo „Egzorcyzmy”. Chciał tym z pewnością zaciekawić potencjalnych widzów,  dodać posmaczku sensacji i tajemnicy, wywołać skojarzenie z głośnym nie tak dawno filmem „Egzorcyzmy Emily Rose„.

Miałoby to przyciągnąć ciekawskich do kin, a wiadomo, że frekwencja zawsze przekłada się na wymierny zysk. Niemniej powiedzmy to jasno: w filmie nie ma ani jednej sceny egzorcyzmów, jest za to sporo spirytystycznej papki.

Dziewczyna „opętana” przez dusze zmarłych nastolatków poddawana jest mediumicznym seansom przez pastora i mieszkańców zapuszczonej wyspy. Psychiatra nie rozwiązuje sytuacji, przeciwnie, zaczyna wchodzić w grę z duchami. Do osiągnięcia klimatu grozy reżyser posłużył się kilkoma trupami ludzkimi i zwierzęcymi. Celu nie osiągnął. Powstał film nudny i bezwartościowy. Nie warty uwagi.


Nasze intencje modlitewne: