Od ezoteryzmu do depresji, od depresji do nawrócenia

 

Zawsze nie mogłam się doczekać kiedy przyjdą wakacje i na miesiąc lub dwa wyjadę do babci, mogąc uciec od wuja oprawcy. Moja radość długo jednak nie trwała, gdyż u babci czekał już na mnie mój kolejny dręczyciel. Była nim niestety moja prababcia, która miała już około dziewięćdziesięciu lat. Zaczęła mieć problemy umysłowe i widzieć jakieś mary, duchy, a dodatkowo  upatrzyła sobie mnie jako ofiarę. Cała rodzina nie wiedziała dlaczego, bo przecież byłam dzieckiem. Zapominała, że przed chwilą wypiła kawę, ale za każdym razem gdy przyjeżdżałam pamiętała, by mnie zwyzywać, wyganiać  z domy, przeklinać czy zasadzać się na mnie z tłuczkiem do mięsa. Gdzie tylko się znalazłam, tam byłam atakowana ze wszystkich stron.

W szkole, z wiekiem byłam obrzucana coraz to gorszymi wyzwiskami. Doszło do tego, że jeden z kolegów wymachiwał mi scyzorykiem przed twarzą, a inny na podwórku wybił mi ząb, uderzając mnie pięścią w twarz. W domu, wuj potrafił psikać gazem łzawiącym, rzucić mną o podłogę czy zamknąć na balkonie w majtkach i podkoszulce. Chcąc zasłużyć sobie na miłość, byłam prymuską w szkole i bardzo dbałam o czystość w domu, jednak zawsze byłam niedoskonała, bo przecież byłam znajduchem i śmieciem, który ciągle był straszony , że zostanie wyrzucony z domu jak pies. Alkohol tak zniszczył mego  wuja, że ten cały pałał nienawiścią wobec mnie, życząc mi żebym zdechła, lub grożąc, że mnie zabije we śnie. Żałował też, że mój ojciec nie zabił także mnie, oprócz mej matki, bo też jestem taką samą ladacznicą, jaką ona była.

Chyba już od dziesiątego roku życia myślałam o samobójstwie. Wszyscy mieliby w końcu święty spokój, skoro jestem takim ciężarem i  wiecznym problemem. Wiele dni i nocy przepłakałam, pytając Boga, co ja takiego zrobiłam, że to wszystko mnie spotyka.

W wieku piętnastu lat byłam już w okresie wielkiego buntu przeciw memu wujowi. Miałam też wielkie pragnienie akceptacji w domu i społeczeństwie.  Zaczęłam się więc intensywnie odchudzać jedząc pół jabłka na tydzień lub prowokując wymioty. Doszłam do etapu kiedy wyglądałam jak kościotrup, jednak w swych oczach ciągle byłam za gruba. Wpadłam w obsesje na punkcie mojego wyglądu.  Zaczęłam również pić alkohol, zażywać narkotyki i palić papierosy ze starszymi znajomymi. Traktowałam to jako odskocznię od codziennych problemów. Odliczałam dni do weekendu, kiedy będę mogła wyrwać się na imprezę i zapomnieć o piekle, które miałam każdego dnia w domu.


Nasze intencje modlitewne: