Od ezoteryzmu do depresji, od depresji do nawrócenia

 

Będąc już świadomą całego zła jakiego się dopuściłam, zaczęłam codziennie chodzić do kościoła na Mszę świętą i odmawiać różaniec. Udałam się do proboszcza z informacją, że byłam w sekcie okultystycznej i zostałam skierowana do egzorcysty. Moje nawrócenie się jednak długo nie trwało. Oczywiście wiedziałam już co jest Prawdą i że jest nią Jezus Chrystus, ale nie byłam w stanie praktykować. Zaczęłam mieć jakieś dziwne lęki, przez które nie mogłam zasnąć do godzin porannych. Jak tylko zasnęłam zaczynał się mój koszmar. Gdy się budziłam byłam w tak zwanym paraliżu sennym, co było przerażające. Wiedziałam, że się obudziłam, ale nie mogłam poruszyć moim ciałem- to było straszne. Kilka lat wcześniej już coś takiego przeżyłam. Czułam jakby moją świadomość, moja dusza się obudziła, ale jeszcze nie weszła całkiem w ciało i nie miała nad nim władzy. Każdego wieczoru bałam się zasnąć z obawy przed tym stanem i snami, które były przerażające. Śniły mi się jakieś orgie seksualne, poćwiartowane ludzkie zwłoki z wbitym w nie nożem czy procesja idąca z krzyżem, a za nią, wijące się, jakby opętane ludzkie postacie. Pamiętam, że podczas jednego z tych koszmarów obudziłam się, krzycząc we śnie „Jezu ratuj!!!”. Stwierdziłam więc, że poczekam na spotkanie z egzorcystą, bo sama to sobie z tym nie poradzę i zaprzestałam modlitwy. Zanim jednak doszło do tego spotkania wyjechałam na dwa miesiące z miasta i niestety dalej grzeszyłam jak tylko można, grzechy mnie ciągły do siebie jak muchy do lepu, a w głowie słyszałam ciągle, że i tak pójdę do piekła, że moje nawrócenie nie ma sensu. Po powrocie pogrążyłam się z znów w depresji, a na myśl o zadzwonieniu do księdza, by umówić się na spotkanie, oblatywał  mnie niewytłumaczalny strach. Bałam się, ale sama nie wiem dlaczego. Tłumaczyłam to sobie to tym, że przypominał mi z wyglądu mojego zmarłego wuja.

Dziś już jestem po spotkaniu z księdzem i prawdziwym nawróceniu. Od dwóch tygodni chodzę codziennie na Eucharystię i odmawiam Różaniec Święty, z nadzieją na wybaczenie. Na chwilę obecną śpię spokojnie, ale Bóg tylko raczy wiedzieć, jakie jeszcze mogą czekać mnie konsekwencje mojej głupoty i nieodpowiedzialności. Oby Pan okazał mi miłosierdzie i wszystkim podstępnie zwiedzonym przez wszechobecną magię i ezoteryzm. 

Olimpia


Nasze intencje modlitewne: