Wiedziałam o istnieniu Boga, ale dopiero teraz wiem, że jest żywy i obecny

 

W dzień moich urodzin przeżyłam spowiedź, którą zapamiętam do końca życia. „Bóg Cię kocha”, te proste słowa, które usłyszałam zmieniły moje podejście do spowiedzi i do mnie samej jako osoby grzesznej. Przede wszystkim przyjęłam Boga jako Ojca, który jest miłosierny i wybacza, a nie Boga, który czeka na nasz grzech i chce nas ukarać. Duch Święty stopniowo przypominał mi niewyznane wcześniej grzechy, z których mogłam się wyspowiadać. Przestałam traktować grzechy wybiórczo. Spowiadałam się z tego, co według Boga było grzechem, a nie z tego co ja sobie wybrałam. 

Będąc kiedyś na mszy w pewnym momencie poczułam ostry ból brzucha. Po przyjęciu komunii, od razu zniknął. Innego razu odczuwałam duży niepokój w sercu, na słowa księdza „pokój wam daję” od razu zagościł w moim sercu spokój i przestałam denerwować się tą sprawą, z która przyszłam na Eucharystię. To dowód na to, że Eucharystia to nie nudne, powtarzające się teksty, ale żywy, obecny  Bóg, mający moc uzdrawiania. Trzeba Mu tylko zaufać i uwierzyć Jego słowom. 

W pewien letni, pierwszy piątek miesiąca poszłam na nabożeństwo do opactwa. Obecność Boga przenikała cała moją osobę, padły też słowa, że są obecne osoby, które borykają się z przekleństwem w rodzinie. Poczułam, taki ciężar na sercu, później jakby coś ze mnie wychodziło, łzy mi pociekły po policzku. Duch Święty pokazał, że chodzi o mnie.

Zupełnie nie wiedziałam w czym rzecz, o co chodzi, jakie przekleństwo? Umówiłam się na spotkanie, przyjął mnie ksiądz Rajchel. Okazało się, że ból pleców to dręczenie szatana, że faktycznie przekleństwo może być możliwe i idzie w linii żeńskiej, prawdopodobnie ze strony ojca.  Nie wiem, co się działo z kobietami, które już nie żyły, jednak na pewno te żyjące miały/mają trudne życie. Była aborcja, rozwód, małżeństwo bez miłości, do końca niewyjaśniona śmierć. To wszystko dotyczyło właśnie kobiet. Może to banalne, ale takim znakiem, że chodzi o rodzinę taty było to, że jak za każdym razem wkładałam na nogi jego buty to czułam straszny ścisk w klatce piersiowej, miałam wrażenie jakbym za chwilę miała stracić oddech. I to ja, która byłam blisko Boga miałam dać kres temu. Zaleceniem była modlitwa, przede wszystkim za przodków, życie w sakramentach, „trzymanie się” Boga, olej egzorcyzmowany, sól i woda.

Już tej samej nocy wiedziałam, że poruszyłam temat, który nie spodobał się złym duchom. Zasnęłam przed telewizorem. Przebudziłam się o północy i od razu poczułam się nieswojo, jakby ktoś był u mnie w pokoju. Myślałam, że coś mi sie wydaje. Kiedy wróciłam z toalety znowu miałam wrażenie czyjejś obecności. Bałam się, ale w końcu zasnęłam. Wyrwał mnie ze snu koszmar. W mieszkaniu, w którym kiedyś popełniono samobójstwo śnił mi się czarny kot. Był martwy; jego głowa zawieszona była na ścianie, miał otwarte oczy. Z jednego oka ściekała krew i lała się po białej ścianie. Przestraszyłam się i wybudził mnie mój przeraźliwy krzyk. Była godzina trzecia. 

Od tej pory każdej nocy budziłam się o tej samej godzinie, ze strachem tak wielkim, który paraliżował mnie od czubka głowy po stopy. Byłam tak przerażona czyjąś obecnością, że bałam się poruszyć najmniejszym palcem u nogi. Pomoc nadchodziła, kiedy zaczęłam modlić się na różańcu lub gdy wodą egzorcyzmowaną kreśliłam znak krzyża. Zasypiałam także z modlitwą na ustach. Kiedy zbliżałam się do pokoju już czułam, że zły duch już tam na mnie czeka i chce mnie zastraszyć. Żeby było mało jego, obecność czułam także w kotłowni. (mieszkam w domu) To były dwa miejsca, w których często przebywałam i zazwyczaj byłam sama. Kiedyś spadła mi na stopę łopatka do węgla. Nie było to fizycznie możliwe, ponieważ stała na wiaderku pełnym węgla. Jakaś siła musiała ją podnieść i skierować prosto na moją nogę. Była ostra, ale nie zraniła mnie. Znowu zły duch chciał mnie nastraszyć. Mścił się. Pan Jezus czuwał by nic mi się nie stało. Którejś nocy kiedy położyłam się spać, poczułam nagle jakby ktoś mnie trzymał za szyję i nie pozwalał się podnieść. Nie mogłam ruszyć głową. Nie wiedziałam co się dzieje. Zaczęłam odmawiać różaniec i po kilku minutach byłam wolna od tego ucisku. Zły duch znowu próbował mnie przestraszyć. 


Nasze intencje modlitewne: