KRYPTOSPIRYTYSTYCZNE TERAPIE BERTA HELLINGERA
„Ustawienia rodzin” to – oficjalnie i eufemistycznie – modna dziś (także w Polsce) terapia grupowa czy rodzinna byłego księdza Berta Hellingera, zwana inaczej systemową. Zawiera ona w sobie decydujący czynnik poznawczy i zarazem wyzwalający. Przeprowadza się ją w obecności wielu osób, z których część uczestniczy w „ustawieniu”, a pozostałe są widzami. Prowadzący sesję terapeuta zadaje klientowi podstawowe pytania, dotyczące jego rodziny i jej – najczęściej tragicznej – przeszłości. Najważniejsi są tu jednak tak zwani ludzie wykluczeni, potraktowani „niesprawiedliwie”, co rzekomo zaburzyło system, czy też tajemniczy rodzinny układ.
Chodzi tu jednak nie tylko o żyjących członków rodziny, ale także (czy może przede wszystkim) o zmarłych oraz tych, którzy z jakichś względów zostali w rodzinie niesprawiedliwie potraktowani, zapomniani czy zlekceważeni. Nie chodzi jednakże o sprawiedliwość w sensie etycznym, ale funkcjonalnym. Dlatego, że Hellinger wyklucza „sumienie jednostkowe” na rzecz „sumienia klanowego”, które działa jakby mechanicznie, odruchowo i na sposób bezwzględnej konieczności. Nie chodzi tu zatem o prawa „zła moralnego”, ale jakby „zła fizycznego”, idzie bowiem tu o mechanizmy prawie fizykalne czy kosmiczne. Znowu mamy do czynienia z przedefiniowaniem Sumienia. Takie myślenie jest bardzo niebezpieczne z punktu widzenia chrześcijańskiej koncepcji zbawienia.
W tak pojętym systemie liczą się także poprzedni partnerzy i małżonkowie, kochankowie czy bliscy przyjaciele. Trudno tu więc wytyczyć jakiekolwiek granice w racjonalnym sensie tego słowa. Drzewo rodzinne jest ogromne i dotyczy głównie umarłych. A jednak wszyscy oni w tym samym stopniu uczestniczą w układzie, który ma wpływ na życie klienta i jest rzekomo właściwą przyczyną wszystkich jego problemów. Ten wpływ ujawnia się w trakcie „ustawień” w sposób bardzo tajemniczy (łac. occultus).
Wedle Hellingera wszyscy członkowie rodziny mają takie same prawo do uczestnictwa w systemie. Krzywda albo wina jednego członka zawsze domaga się „wyrównania” w kolejnym pokoleniu. Przypomina to jednak bardziej działanie w fizykalnym układzie naczyń połączonych, a nie w sferze moralnej, opartej na autonomii wolnego wyboru. Zazwyczaj klient nieświadomie identyfikuje się z którymś ze swoich przodków. Nie jest jednak jasne jak działa ten mechanizm i dlaczego jest tak ważny. Sam Hellinger powtarzał wielokrotnie, iż nie wie dlaczego się to wszystko tak dzieje. Tę identyfikację Hellinger nazywa „uwikłaniem” i w nim upatruje przyczyn zaburzeń i chorób.
Jeszcze dziwniejszym jest fakt, że osoby uczestniczące w ustawieniu, które reprezentują poszczególnych członków rodziny klienta (wybrane dowolnie spośród widzów), w trakcie terapii odczuwają emocje tych – szczególnie zmarłych (!) – osób. Obcy i przypadkowi ludzie stają się – w sposób niewytłumaczalny – nośnikami prawdy o rodzinie. Zdarza się, że odczuwają oni emocje członków rodziny klienta w sposób fizjologiczny, na przykład jako ból brzucha czy ciężar na karku. Jest to coś więcej niż zwykła empatia, gdyż sięga „poza czas”. Dlatego przypomina raczej doświadczenie mediumiczne i wyraźnie odwzorowuje strukturę seansu spirytystycznego.
Sam Hellinger przyznaje, że „to dziwna cecha owych ustawień: wybrani przedstawiciele, biorąc w nich udział, czują się jak prawdziwi członkowie rodziny. Odczuwają częściowo nawet symptomy, które mają tamci, nic o nich nie wiedząc. Na przykład jedna z takich osób dostała ataku epilepsji podczas reprezentowania epileptyka. Często ludzie ci cierpią z powodu przyspieszonego bicia serca lub wychłodzenia jednej strony ciała. W trakcie zadawania pytań okazuje się, że dolegliwości te występują rzeczywiście u osób, które reprezentują. Nie można tego wytłumaczyć (podkr. AP). Ale można stwierdzić istnienie tego fenomenu setki i tysiące razy w trakcie takich ustawień”.
Także świadkowie nie pozostają obojętni wobec tego, co dzieje się na scenie. Tego mechanizmu nie da się do końca wyjaśnić, sam Hellinger nazywa je „wiedzącym polem”. Ustawienia rodziny wykorzystują coś zupełnie nowego, co dotychczas nie było świadomie zauważone w żadnym kierunku terapeutycznym. Jest to zjawisko, które po raz pierwszy zostało określone jako „wiedzące pole” przez Albrechta Mahra. Bez zrozumienia tego fenomenu nie można zrozumieć i pojąć pracy z ustawieniami rodziny. „Wiedzące pole” znaczy tyle, że „reprezentanci” otrzymują dostęp do wiedzy osób, których miejsca zajęli. Jako te osoby odbierają uczucia i relacje ustawianej rodziny. Jak „reprezentanci” nawiązują kontakt z głębszą warstwą lub prawdą związków w obcym systemie – jest to dotychczas niewyjaśnione.
Próby wyjaśnienia jednak nie ustają. Powstaje tu często pewien paradoks, gdzie jednocześnie mówi się nam, że bez zrozumienia zjawiska „wiedzącego pola” nie można pojąć jak działają ustawienia rodzinne. Z drugiej strony owo zjawisko „wiedzącego pola” jest dotychczas niewytłumaczone. Gabriele ten Hövel chcąc wyjaśnić te zagadki zwraca się do samego Hellingera, ale niewiele osiąga:
„G. H. Odnosi się wrażenie, że mamy tu do czynienia z magią. Lub z przykładem morfogenetycznych pól Ruperta Sheldrake’a. Czy moż-na w ten sposób wyjaśnić oddziaływanie ustawień rodzinnych?
B. H. Właściwie teorie takie są mi zupełnie obojętne. Widzę przecież, że to po prostu ma miejsce. Teoretyczne wyjaśnienia nie wnoszą niczego do praktyki. Wiele osób chce wytworzyć sobie obraz tłumaczą-cy, jak coś takiego jest możliwe. Nie potrzebuję takich wyjaśnień, by pracować”.
Kiedy wewnętrzne poznanie poprzez uczucia staje się jasne, terapeuta dyktuje uczestnikom proste zdania, które wypowiadają wobec siebie. Słowa te mają za zadanie przywrócenie „równowagi” czy „harmonii” w systemie. Przypomina to bardziej magiczny czy spirytystyczny rytuał inicjacyjny, niż racjonalnie i empirycznie uzasadnioną terapeutyczną technikę. Według Niemieckiego Towarzystwa Terapii Systemowej i Terapii Rodzinnej, „Hellinger postuluje istnienie porządku podstawowego i hierarchii oraz zawsze przedstawia swoje koncepcje, interpretacje i interwencje z absolutną pewnością, która w ogromnym stopniu ogranicza autonomię klientów. Jednocześnie unika poważnej i krytycznej dyskusji na temat swojej metody i woli otaczać się gromadą ‘wierzących’ zwolenników. Prowadzi to do powstania aury ‘niekrytykowalnego’, co jest nie do pogodzenia z przejrzystością terapii systemowej (…)”.
Jednocześnie Ewangelickie Biuro Centralne d/s Sekt i Zagadnień Światopoglądowych w Berlinie zalicza autorytarną „terapię ustawień” B. Hellingera do myślenia ezoteryczno-magicznego. Ideologia rozpowszechniana przez jego “Międzynarodowy Zespół Rozwiązań Systemowych” i trzydniowe kursy przygotowujące przyszłych “terapeutów ustawień rodzinnych” krytykowana jest niezwykle ostro przez znawców sekt, szczególnie z niemieckiego kręgu językowego. Postrzegają oni to działanie jako wspólnotę ideologiczną o charakterze kryminalnym, którego jednak na razie nie można stwierdzić pod względem prawnym.
Odwodząc nas od zasad „wiary”, niemiecki „guru psychosceny” wprowadza nas w obszar „zawierzenia wierzeniom” – nieweryfikowalnej gnozy i jej kultycznych postaw. Podobnie czyni wielu, poruszając się pomiędzy psychologią a okultyzmem, pomiędzy terapią a inicjacją. Bądźmy więc trzeźwi i czujni.
Nagrania oraz teksty konferencji otrzymaliśmy od Organizatorów konferencji „Współczesne zagrożenia kultury”z pozwoleniem na publikowanie ich na naszej stronie internetowej. Dziękujemy!
PRZYPISY:
1. Por. Z. Suchecki, Kościół a masoneria, Kraków 2002, s. 67.
2. Por. M. B. Stępień, Poszukiwacze prawdy. Wolnomularstwo i jego tradycja, Lublin 2000, s. 168.
3. M. Introvigne, Powrót magii, Kraków 2005, s.106.
4. Tamże, s. 107.
5. Na temat znaczenia wymiaru woli w magii, por. A. Posacki SJ, Realizm duchowy i ontologiczny magii, „W drodze”, 7 (383) 2005, s.68-84.
6. Zob. więcej na temat: A Posacki SJ, Zagrożenia duchowe płynące z praktyki okultyzmu w: W. Nowak, S. Ropiak (red.), Sekty jako wyzwanie społeczne i religijne, Olsztyn 205, s.197-216.
7. Według M. Fussa, eksperta z Uniwersytetu Gregoriańskiego, mającego swój udział w dokumentach kościelnych nt. sekt oraz koordynatora międzynarodowych badań na uniwersytetach kościelnych, tego rodzaju nowa religijność określana jako New Age staje się nową religią światową. Por. M. Fuss, New Age: la sfida di una nuova religione mondiale, w: La dolce seduzione dellAcquario (red. E. Fizzotti), Las-Roma 1996, s. 41-51.
8. Na temat „spirytystycznego” źródła mocy u znanego uzdrowiciela C. Harrisa, przez którego przeszły w Polsce miliony ludzi zob. H. Karaś, Quo vadis Nowa Ero? New Age w Polsce, Warszawa 1999, s. 77n.
9. Por. „Wkładka do Biuletynu Informacyjnego KCR i B nr 2, kwiecień 2000 r. – zagadnienia i pytania egzaminacyjne z bioenergoterapii przyjęte przez Komisję Egzaminacyjną przy Izbie Rzemieślniczej oraz Małej i Średniej Przedsiębiorczości w Katowicach”.
10. Więcej o zwodniczych aspektach – z punktu widzenia duchowości chrześcijańskiej – ideologii „pozytywnego myślenia” zob:. A. Posacki SJ, Pozytywne myślenie, Encyklopedia „Białych Plam”, red. zb., PWE, Radom 2004, T. 14, s. 301-303.
11. D. de Rougement, Udział diabła, Warszawa 1992, s. 126-127.
12. Por. A. Posacki SJ, UFO, Encyklopedia „Białych Plam”, red. zb.,PWE, T. XVII, Radom 2006, s.236-240.
13. Zob. więcej w: A. Posacki SJ, Wprowadzenie do wydania polskiego w: P. Ernetti, Pouczenia złego ducha, Kraków 2003, s. 5-31.
14. Por. M. Buber, Zaćmienie Boga, Warszawa 1994.
15. Por. A. Posacki SJ, Dlaczego nie Metoda Silvy…, Kraków 1998.
16. Por. E. Gellner, Uwodzicielski urok psychoanalizy, czyli chytrość antyrozumu, Warszawa 1997.
17. Por. M. Martin, Zakładnicy diabła, Gdańsk 1993, s. 18.
18. Tamże, s. 18-19.
19. Por. M. Pacwa, Katolicy wobec New Age, Kraków 1994. Należy w tym momencie potraktować krytycznie książkę pt. Enneagram, autorstwa R. Rohra i A. Ebert (WAM, Kraków 2004), którą należą potraktować jako tragiczną pomyłkę wydawniczą, tym bardziej że jeden z jej autorów, wkrótce po wydaniu oryginalnym wycofał się ze swoich poglądów.
20. M. Martin, op. cit., s. 19.
21. Tamże.
22. Tamże.
23. Tamże, s. 363.
24. W tym kontekście bardzo niebezpieczne i dosyć naiwne są przedefiniowania popularnego dziś w Polsce nauczyciela duchowości Anzelma Grüna OSB w obszarze demonologii. Jak stwierdza patrolog niemiecki Michael Schneider, należy właściwie zrozumieć, co Ojcowie mieli na myśli mówiąc o demonach (por. M. Schneider, Ze źródeł pustyni. Znaczenie Ojców Pustyni dla współczesnej duchowości, Kraków 1994, s. 122). Nie chodzi tu tylko o zjawiska okultystyczne, jak również nie chodzi tylko o zjawiska psychiczne i rzeczywistość psychologiczną wnętrza człowieka. Pojęcie walki z demonami zawiera raczej wypowiedź teologiczną dotyczącą zbawienia człowieka. Dlatego Schneider nie może zgodzić się z Grünem, gdy pisze on: „W słowie ‘demon’ dostrzega się jasno określone pojęcie. Jednakże obraz ten stanowi symbol rzeczywistości, której nie da się ująć przy pomocy czystych pojęć” (A. Grün, Jak poradzić sobie ze złem, Kraków 1999, s. 9) lub: „Posługując się językiem mitologicznym, mnisi opisują rzeczywistość psychiczną” (tamże s. 13). W końcu zaś Grün pisze: „Projektując negatywne treści na demony, mnisi kreują możliwe sposoby obchodzenia się z nimi. To, co nieświadome, przesuwają na zewnątrz , nazywają to coś i dzięki temu są w stanie się temu oprzeć. Tym samym konfrontacja z demonami stanowi owocny sposób obchodzenia się z nieświadomością, a przede wszystkim z afektami i emocjami”. (tamże, s. 18). Mamy tu do czynienia z bezprawną psychologizacją wymiaru duchowego czy też demonologicznego pod wpływem teorii Junga, na których Grün się opiera.
25. Na temat ogromnie niebezpiecznej – dla życia duchowego i biologicznego – kontrinicjacji w Reiki zob. A. Posacki SJ, Reiki, Encyklopedia „Białych Plam”, red. zb., PWE, Radom 2002, T. 15, s. 223-226.
26. Zob. okultystyczną genezę idei „holizmu”, który – wedle antropologii chrześcijańskiej – wcale nie oznacza dobrze pojętej całościowości w ujęciu człowieka, w tym także jego zdrowia: A. Posacki SJ, Holizm , Encyklopedia „Białych Plam”, red. zb., PWE, Radom 2002, T. 8, s.27-30.
27. Zob. definicję “grzechu przeciwko Duchowi Świętemu” w: Jan Paweł II, Encyklika Dominum et Vivificantem, nr 46.
28. Zob. więcej o tym w: A. Meyer, A. Szecówka, Kinezjologia edukacyjna w pedagogice specjalnej – pomoc czy zagrożenie?, „Szkoła specjalna” nr 1/2003.
29. Por. B.M Bohnke, Esoterik, Bindlach 1995, s. 136.
30. Por. Z.E., Budapest, Herrin der Dunkelheir, Königin des Lichts. Das praktische Anieitungsbuch für die neuen Hexen, Freiburg im Breisgau 1997, s. 52-53.
31. Por. A. L. Soror, Das magische Pforte, Freiburg 1999, s. 140-145
32. Por. Cz. Cekiera, Ryzyko uzależnień, Lublin 1994, s. 132. Zob. też ponownie: A. Meyer, A. Szecówka, Kinezjologia edukacyjna w pedagogice specjalnej – pomoc czy zagrożenie?, „Szkoła specjalna” nr 1/2003.
33. O religijnym charakterze mandali zob. A. Posacki SJ, Mandala , Encyklopedia „Białych Plam”, red. zb., PWE, Radom 2003, T. 11 s.253-255.
34. Więcej na ten temat zobacz w mojej książce Harry Potter i okultyzm, Gdańsk 2006, s. 190-200.
35. Sama hipnoza może być niebezpieczna duchowo i podszyta ideologią, co się tendencyjnie od dawna przemilcza. Zob. o tym A. Posacki SJ, Hipnoza , Encyklopedia „Białych Plam”, red. zb., PWE, Radom 2002, T. 7, s.305-312.
36. Por. G. Kuby, Harry Potter – dobry czy zły?, Radom 2006., s.34.
37. Tamże, s.125.
38. Hellinger twierdzi, że jeśli zmarli zostaną „uczczeni” (jest to wyraźnie rodzaj religijnego rytuału) w ustawieniach, wycofują się (!?). Wynika to z tego, że Hellinger traktuje zmarłych jako realne postaci, a ich doświadczenie za realne, co wykazuje wyraźnie psycholog T. Moser – sprzeciwiając się tej koncepcji jako teologicznej, a nie psychologicznej – w rozmowie z B. Hellingerem. Zob. B. Hellinger, Daj mi rząd dusz. Religia, Psychoterapia, duszpasterstwo, Katowice 2006, s. 181.
39. B. Hellinger, G. ten Hövel, Praca nad rodziną. Metoda Berta Hellingera, Gdańsk 2004, s. 14.
40. Tamże, s. 72.