Mam świadomość jak wiele zawdzięczam Bogu
Rok 2009 był przełomowym w moim życiu. Osiągnęłam szczyt moich możliwości i to chyba w każdej dziedzinie życia. Upragnione, piękne czteropokojowe mieszkanie, samochód, wysokie państwowe stanowisko, pieniądze i powodzenie u mężczyzn. Niekończące się pasmo sukcesów fetowane alkoholowymi imprezami do białego świtu, seksem i wystawnym życiem. Próżność mieszała się z samozachwytem, nie liczył się dla mnie ani Bóg, ani rodzina. Zabiegałam tylko o wygląd zewnętrzny i poklask otoczenia. Chcąc zaskarbić sobie grono przyjaciół pozowałam na miłą, hojną, dobrą i pomocną każdemu. Byłam duszą towarzystwa a tak mi się przynajmniej wtedy wydawało.