Bł. Bartolo Longo i jego nawrócenie

Rano Bartolo poszedł do Vincenza i opowiedział o wydarzeniach ostatnich dni.

– Jak to, jeszcze nie byłeś u ojca Alberta? Dosyć tego, umówię cię na spotkanie z nim na jutro! – Zmęczony Bartolo skinął tylko głową. Vincenzo zaraz po spotkaniu poszedł do dominikanina, by uprzedzić go o przyszłym penitencie.

– Ojcze, jutro przyjdzie się wyspowiadać mój przyjaciel, który wpadł w sidła spirytyzmu. Jest w rozpaczliwym stanie i szuka wyjścia z sytuacji.

W poniedziałek, 29 maja 1865 roku, ojciec Albert Radente spowiadał od samego rana. W kolejce czekało jeszcze wiele osób, na które raz po raz zerkał spomiędzy fioletowych zasłon konfesjonału. Już miał kończyć, kiedy jego uwagę przykuł podejrzany jegomość oparty o kolumnę kościoła. Rozglądał się wokół i niespokojnie przestępował z nogi na nogę. „Aha! – pomyślał ojciec Albert. – To pewnie jeden z tych, którzy przyszli wykraść z kościoła świece!”. Nerwowe ruchy, postura i mefistofeliczna bródka nie mogły wzbudzać zaufania zakonnika.

Kiedy tylko penitent skończył się spowiadać, ojciec na chwilę wyszedł z konfesjonału, aby uprzedzić strażnika kościoła o grożącym niebezpieczeństwie. Skąd miał wiedzieć, że to jest właśnie ten długo wyczekiwany grzesznik? Spodziewał się, że ktoś z takim bagażem doświadczeń musi być wiele starszy. Rzeczywiście, Bartolo, choć dopiero kończył ćwierć wieku i ledwie półtora roku spędził w sekcie, swoimi przeżyciami mógłby obdzielić wiele osób. 

Spowiedź trwała dość długo, lecz Bartolo nie otrzymał odpuszczenia grzechów.

– Przyjdź jutro! – zawyrokował spowiednik. Wiedział, co robi. Ten pacjent wymagał dłuższej terapii.

Kolejna spowiedź również nie przyniosła rozgrzeszenia. Długie spowiedzi zajmowały kolejne dni. Gordyjski węzeł grzechu nie dawał się przeciąć jednym cięciem, wymagał mozolnego rozsupływania. Cierpliwe tłumaczenie, przypominanie prawd wiary, rozwiewanie wątpliwości, oczyszczanie umysłu tak skażonego złem zajęło niemal cały miesiąc codziennej spowiedzi.

W końcu 23 czerwca 1865 roku, w święto Najświętszego Serca Pana Jezusa, Bartolo Longo otrzymał rozgrzeszenie i przygotowany duchowo przyjął Komunię świętą. Zatrzasnęła się za nim furtka do przeszłości, a stanęła otworem brama do nowego życia. Od tego dnia zaczął się realizować Boży plan w życiu Bartola.