Jakie są cechy osobowości tych, którzy stają się wyznawcami bóstwa o charakterze satanicznym?
Pierwszą cechą jest wyraźna skłonność masochistyczna, której przejawami są słaby temperament, tendencja do samokrytyki, potrzeba czucia się słabym i bezsilnym, dobrowolna rezygnacja z wszelkiego poczucia wolności i osobistej odpowiedzialności. Zasadniczą rolę odgrywa tu zatem dążenie do autodestrukcji: człowiek pragnie własnej szkody, sam ją wywołuje lub dopuszcza, aby zapobiec przejawom wrogości ze strony innych albo żeby wzbudzić w innych uczucia pozytywne i litość do siebie. Wystarczy przytoczyć tu przykład biernej i irracjonalnej akceptacji różnych "niekwestionowanych przywódców", których rozkazy wykonuje się bez najmniejszego sprzeciwu.
Druga cecha wiąże się z głębokim poczuciem winy, które jest skutkiem trudności w uświadomieniu sobie dwuznaczności ludzkiej egzystencji. Fromm stwierdza bardzo jednoznacznie, że "w sferze relacji autorytarnych uznanie własnych win rodzi przede wszystkim uczucie lęku, ponieważ człowiek wie, że okazał nieposłuszeństwo potężnej władzy, która (…) nie omieszka go ukarać. Uchybienie moralne to akt buntu, a jedynym sposobem zadośćuczynienia jest orgia samoponiżenia. Grzesznik czuje się zdeprawowany i bezsilny, powierza się miłosierdziu władzy ufając, że w ten sposób uzyska przebaczenie. Żałować za grzechy znaczy drżeć ze strachu".
Trzecia cecha wiąże się z bardzo silnym i negatywnym uwewnętrznianiem wymagań stawianych przez otoczenie, co prowadzi do postrzegania całej sfery prawa i – szerzej – środowiska kulturowego, społecznego i rodzinnego jako rzeczywistości tyranizującej człowieka. Rodzi to z jednej strony lek przed zniszczeniem, a z drugiej, paradoksalnie, niepohamowaną skłonność do działań negatywnych, prowadzących do samozniszczenia.
Czwartą i ostatnią cechą jest ukierunkowanie ku śmierci i ku rzeczom martwym, wyrażające pragnienie stopniowego przetworzenia samego siebie, społeczeństwa i otoczenia w cmentarz albo w zautomatyzowaną fabrykę. Ozdabianie miejsc spotkań czarnymi zasłonami i pogrzebowymi draperiami, czaszkami i obrazami budzącymi grozę, używanie kapturów podczas sprawowania obrzędów, składanie ofiar ze zwierząt, a czasem nawet z ludzi – to najbardziej wymowne dowody tych nekrofilskich skłonności.
Tak więc psychologia odczytuje kult szatana jako naglący i często tragiczny sygnał alarmowy. Nie prowadzi on bowiem człowieka do osobowego wzrostu, nie pozwala mu nawiązać szczerej i autentycznej relacji z innymi, nie kształtuje w nim postawy służby. Jest raczej przejawem silnych i niepokojących skłonności autodestrukcyjnych, co jeszcze wyraźniej uwidocznia się w próbach ukrycia się i ucieczki, a zarazem w dobrowolnej rezygnacji (choć trudno powiedzieć, na ile jest ona rzeczywiście dobrowolna) z własnej woli na rzecz władzy, która poszukując obsesyjnie magicznych formuł i rytuałów żąda ślepego posłuszeństwa i postępowania wedle sztywnych schematów.
Eugenio Fizzotti
Wykładowca psychologii religii na Wydziale Wychowania Uniwersytetu Salezjańskiego w Rzymie