Św. Leon: List do Flawiana, bpa Konstantynopola (449 r.)
7
(1) …Eutyches, który wydawał się być godnym kapłanem, okazał się wielce nieroztropny i bez wykształcenia [teologicznego…]
290
(2) Nie wiedząc, co należy myśleć o Wcieleniu Słowa Bożego, a nie chcąc zdobyć sobie oświecenia umysłu w żmudnym poszukiwaniu po obszernych księgach Pisma św., mógł przecież zatroszczyć się przynajmniej o przyjęcie z Tradycji tego wspólnego i niekwestionowanego wyznania wiary, jakie składa cała społeczność wiernych, mianowicie że wierzy "w Boga Ojca Wszechmogącego… i w Jezusa Chrystusa Syna Jego jednorodzonego a Pana naszego, który narodził się z Ducha Świętego i z Maryi Dziewicy". Te trzy zdania rozbijają wymysły prawie wszystkich heretyków. Gdy bowiem wierzy się w Boga i Wszechmocnego Ojca, wskazuje się na istnienie współwiecznego Mu Syna. W niczym nie różni się On od Ojca, ponieważ jest "Bogiem z Boga", Wszechmocnym z Wszechmocnego, Współwiecznym – zrodzonym z Wiecznego. Nie jest późniejszym w czasie ani mniejszym władzą, ani różniącym się chwalą, ani oddzielonym istotą.
291
Ten sam wiecznego Rodzica współwieczny Jednorodzony "narodził się z Ducha Świętego i z Maryi Dziewicy". A te doczesne narodziny nic nie ujęły i nic nie dodały tamtym Boskim i odwiecznym narodzinom, ale jedynie dążyły do naprawienia zwiedzionego człowieka. Miały bowiem odnieść zwycięstwo nad śmiercią i swoją mocą zniszczyć diabła, który dzierżył władzę śmierci.
Nie mogliśmy bowiem pokonać sprawcy grzechu i śmierci bez udziału w naszej naturze i bez przyjęcia jej na siebie przez Tego, którego ani grzech nie mógł skazić, ani śmierć nie mogła związać. Został bowiem poczęty z Ducha Świętego w łonie Dziewicy-Matki, która wydała Go na świat bez naruszenia swego dziewictwa, jak Go była poczęła w nie naruszonym dziewictwie.
Lecz jeśli [Eutyches] nie mógł zaczerpnąć jasnego pojęcia [o wierze] z tego najczystszego źródła wiary chrześcijańskiej, ponieważ zaciemniał blask oczywistej prawdy własnym jakimś zaślepieniem, to mógł przecież poddać się nauce podanej w Ewangelii przez Mateusza, wspominającego o "księdze rodowodu Jezusa Chrystusa, syna Dawida, s na Abrahama" [Mt 1,1]. Mógł sięgnąć do treści apostolskiego nauczania i przeczytać w Liście do Rzymian: "Paweł, sługa Jezusa Chrystusa, powołany do apostolstwa, wybrany dla głoszenia Bożej ewangelii, którą Bóg w przeszłości zapowiadał przez proroków w świętych księgach o Synu swoim utworzonym dla Niego wedle ciała z nasienia Dawidowego" [Rz 1, 1-3]. W zbożnej trosce zwróciłby się do kart zawierających proroctwa i znalazłby obietnicę Boga mówiącego do Abrahama: "W potomku twoim będą błogosławione wszystkie narody" [Rdz 22, 18]. I aby nie wątpić, co to za potomek, poszedłby za Apostołem mówiącym: "Obietnice zostały dane Abrahamowi i potomkowi jego. [Pismo] nie mówi: i potomkom w liczbie mnogiej, lecz w liczbie pojedynczej: i potomkowi twojemu, tzn. Chrystusowi" [Gal 3, 16].
W sposób głębszy także zrozumiałby przepowiednię Izajasza mówiącego: "Oto Dziewica pocznie i porodzi syna, i nazwą imię jego Emanuel" (Iz 7,14), które się tłumaczy "Bóg z nami" (por. Mt 1, 23). Przeczytałby słowa tegoż proroka: "Maluczki narodził się nam i Syn został nam dany; i złożono władzę na barkach jego i nazwą imię jego: Wysłannik najwyższej rady, Bóg mocny, Książę pokoju, Ojciec przyszłego wieku" [Iz 9, 6]. I nie mówiłby zwodniczo, że Słowo stało się ciałem w ten sposób, że narodzony z Dziewicy Chrystus miałby postać ludzką, lecz bez prawdziwego ciała z matki.
292
Czy może dlatego sądził, że Pan nasz Jezus Chrystus nie posiada naszej natury, ponieważ Anioł posłany do błogosławionej Maryi powiedział: "Duch Święty zstąpi na ciebie, a moc Najwyższego zacieni cię. Dlatego to, co się z ciebie w świętości narodzi, będzie nazwane Synem Bożym" [Łk 1, 35]? I może dlatego, że poczęcie Dziewicy było dziełem Bożym, ciało poczętego nie miałoby pochodzić z natury poczynającej matki? Lecz nie tak należy rozumieć owo narodzenie wyjątkowo przedziwne i przedziwnie wyjątkowe, jakby przez nowość stworzenia miała zniknąć właściwość rodzaju. Płodność bowiem dał Dziewicy Duch Święty, prawdziwe zaś ciało wzięte zostało z jej ciała. A kiedy "Mądrość budowała sobie dom" [Prz 9, 1], to "Słowo ciałem się stało i zamieszkało wśród nas" [J 1, 14], to jest w tym ciele, które wzięto z człowieka i które ożywiło tchnieniem życia rozumnego.
143 293
(3) Przy zachowaniu właściwości obu natur wchodzących w skład jednej osoby majestat przyjął niskość, moc przyjęła słabość, wieczność – śmiertelność. Dla spłacenia długu naszej natury nieskazitelna natura złączyła się z naturą podległą cierpieniu. A więc wszystko dążyło do naszego uzdrowienia, "jeden i ten sam pośrednik między Bogiem a ludźmi człowiek Jezus Chrystus" [1 Tm 2, 5] jednocześnie pod jednym względem mógł umrzeć, a pod innym nie podlegał śmierci. Tak więc narodził się prawdziwy Bóg w naturze nieskażonej i prawdziwy człowiek – doskonały w swojej naturze i doskonały w naszej …
Przyjął postać sługi bez skazy grzechu, wzbogacając naturę ludzką bez uszczerbku dla Boskiej natury, ponieważ poniżenie, dzięki któremu niewidzialny stał się widzialnym, a Stwórca i Pan wszelkiego stworzenia chciał się zjednoczyć ze śmiertelnikami, było wynikiem miłosierdzia, ale nie wyrzeczeniem się mocy.
Stąd też Ten, który pozostając w postaci Boga stworzył człowieka, stał się człowiekiem w postaci sługi. Każda bowiem z Jego natur zachowuje właściwości swoje bez uszczerbku: ani postać Boska nie niszczy postaci sługi, ani postać sługi nie umniejsza postaci Boskiej. Diabeł chełpił się, że człowiek jego podstępem zwiedziony utraci dary Boskie, że wyzuty ze swej nieśmiertelności poniesie ciężkie konsekwencje wyroku śmierci; myślał, że znajdzie pociech w swoim nieszczęściu przez podzielenie swojego losu z niewiernym [człowiekiem]; myślał, że Bóg – wiedziony wymaganiami sprawiedliwości – zmieni swoje postępowanie wobec człowieka. którego stworzył w tak zaszczytnym stanie. Dlatego potrzeba było łaski najwyższej Bożej Rady, aby niezmienny Bóg, którego wola nie może być pozbawiona dobroci, uzupełnił jeszcze głębszą świętą tajemnicą swoją pierwotną postawą dobroci wobec nas, a człowiek nie zginął wbrew zamiarowi Bożemu, gdy na skutek przewrotności złośliwego diabła wpadł w stan grzechu.
144 294
(4) Wstąpił więc Syn Boży w marne rzeczywistości tego świata, zstępując z siedziby niebieskiej, ale nie odstępując od chwały Ojcowskiej, nowym urodzeniem w nowym porządku zrodzony. W nowym porządku, ponieważ niewidzialny w swojej naturze stał się widzialny w naszej, nieuchwytny chciał być ogarnionym, istniejący odwiecznie począł istnieć w czasie. Pan wszechświata przyjął postać sługi, zasłoniwszy niezmierzoność swego majestatu, niecierpiętliwy Bóg nie zawahał się stać człowiekiem cierpiętliwym i nieśmiertelny podlegać prawom śmierci w nowym urodzeniu, ponieważ nietknięte dziewictwo nie zaznając pożądliwości udzieliło mu elementów ciała. Od matki natura tylko została przyjęta, nie grzech; a to, że narodzenie Pana Jezusa z łona Dziewicy jest cudowne, nie czyni Jego natury różnej od naszej. Ten bowiem, który jest prawdziwym Bogiem, jest także prawdziwym człowiekiem i nie ma żadnego "udawania" w tej jedności, gdyż wzajemnie się przenikają niskość człowieka i wzniosłość Bóstwa. Tak samo jak Bóg nie zostaje zmieniony z powodu swojego miłosierdzia, tak i człowiek nie znika z powodu godności. Obie natury we wzajemnej łączności wykonują to, co do każdej należy, mianowicie Słowo Boże czyni to, co należy do Słowa Bożego, ciało zaś to, co do ciała… Jedna Osoba jest prawdziwie Synem Bożym i prawdziwie Synem człowieczym…
295
Nie do tej samej natury należy odnosić powiedzenie: "Ja i Ojciec jesteśmy Jedno" [J 10, 30] i powiedzenie: "Ojciec jest większy ode mnie" [J 14, 28]…