Stanisław Hozjusz o diable

Straszne to dzikie zwierzę pożarło już, niestety, wielką część chrześcijańskiego świata, oddzieloną podstępnie od Ciała Chrystusowego, którym jest Kościół. I nas też połknąć zamierzyło. Niech Bóg to zło, nie dla naszych zasług, lecz ze swej łaskawej dobroci i miłosierdzia powstrzymać zechce z dala od naszych granic. 

 

Chrześcijańskie wyznanie wiary katolickiej (dedykacja)

NAJŁASKAWSZEMU I CHRZEŚCIJAŃSKIEMU WŁADCY I PANU, ZYGMUNTOWI AUGUSTOWI, Z BOŻEJ ŁASKI KRÓLOWI POLSKI, WIELKIEMU KSIĘCIU LITWY, RUSI, PRUS, MAZOWSZA, ŻMUDZI ITD. PANU I DZIEDZICOWI: PANU SWEMU NAJŁASKAWSZEMU, MODLITWY SWOJE I SŁUŻBY Z USZANOWANIEM POLECA MIKOŁAJ DZIERZGOWSKI, ARCYBISKUP GNIEŹNIEŃSKI, LEGAT URODZONY I PRYMAS.

Jeśli jakiś inny naród, to nasz przede wszystkim może się „w Panu chlubić” (l Kor 1,31) tym, za co Bogu, którego jest to dobrodziejstwem, słusznie powinien składać dzięki, że gdy wiele innych narodów po uznaniu prawdy i przyjęciu Chrystusowej Ewangelii pozwoliło się „przenieść do innej Ewangelii” (Ga l ,6) niż Chrystusowa, nasz naród (co niech mu na wieki da Bóg, z którego natchnienia się to dokonało) wytrwał w tym, „co usłyszał od początku” (1 J 2,24) i „nie dal się zwieść przeróżnym i obcym naukom” (Hbr 13,9), ale, do czego św. Paweł zachęca Tymoteusza i każdego czciciela Boga prawdziwego, „skarbu powierzonego wiernie strzegł, unikając światowych słów nowości i sprzeciwów rzekomej nauki, za którymi goniąc niektórzy odpadli od wiary” (l Tm 6,20-21).

Lecz wielką chwałę stałości usiłuje mu odebrać główny wróg rodzaju ludzkiego, od którego nie ma nic zbrojniejszego i czujniejszego ku naszej zgubie: „Krąży bowiem zawsze jako lew ryczący, szukając kogo by pożarł” (1 P 5,8) i znajduje, ponieważ szukać nigdy nie przestaje.

Straszne to dzikie zwierzę pożarło już, niestety, wielką część chrześcijańskiego świata, oddzieloną podstępnie od Ciała Chrystusowego, którym jest Kościół. I nas też połknąć zamierzyło. Niech Bóg to zło, nie dla naszych zasług, lecz ze swej łaskawej dobroci i miłosierdzia powstrzymać zechce z dala od naszych granic.

Szatan posługuje się teraz tymi samymi sposobami co od początku, którymi też posłużył się w naszym nieszczęśliwym wieku uwodząc sąsiednie narody. Ponieważ jest nie mniej przebiegły jak groźny, łatwo dostrzega, że gdyby chciał prowadzić walkę otwartą, niczego nie mógłby osiągnąć. Dlatego ukazuje się w daleko innej postaci, niż postać mu właściwa. Bo gdyby można ją zobaczyć, wszyscy natychmiast odwróciliby się; ujrzawszy strasznego i wielkiego potwora, nie tylko nie słuchaliby głosu, lecz nie mogliby znieść jego widoku. Zaprawdę „przybiera postać anioła światłości” (2 Kor 11,14).

Napada członki tą samą bronią, co niegdyś Głowę naszą, Pana naszego Jezusa Chrystusa, gdy „był na pustyni” (Mt 4,1). Stara się pod pozorem prawa Bożego zwieść niebacznych i dla swego podstępu uzurpuje powagę Pisma Świętego. Napisał to pewien święty i bardzo uczony mąż: „Przez słowa prawa zwalcza prawo”. Podkłada bowiem swoje znaczenie pod słowa prawa, aby przewrotność swego umysłu poprzeć powagą prawa.
Niezbożność bowiem, wiedząc że powaga ma wielkie znaczenie, podstawia pod nią oszustwa, by powagą podeprzeć zło, które samo przez się jest nie do przyjęcia. Tym sposobem również w naszym narodzie aż za dużo zyskała, uwodząc wielu pod pięknym pozorem Słowa Bożego, tak iż zachodzi niebezpieczeństwo, chyba że Bóg oczami miłosierdzia swego na nas spojrzy i od jej zasadzek obroni, że zajdą u nas gorsze rzeczy, niż wydaje się że już zaistniały u sąsiadów.

Podczas gdy oni już w dużej części powrócili do zdrowszego rozsądku, do nas ta zaraza zaczęła się wślizgiwać. Można spostrzec wielu o tak zaślepionym umyśle, że chociaż wiedzą do czego doszli ci, którzy pod pozorem Ewangelii usiłowali zmieszać święte z bezecnym, niskie ze wzniosłym, jednak zatwardziałym umysłem trwają w tym, co raz zamierzyli nikczemnego, jakby o niczym w ogóle nie słyszeli. Widzą tych, którzy odłączeni od Ciała Chrystusowego pysznią się Ewangelią Chrystusową i czystością słowa, a są podzieleni na wiele sekt, krwawo ze sobą walczą i są dla siebie wzajem heretykami, jednak nie potrafią tego sprowadzić do swego rozdarcia, aby powrócić na drogę, z której zboczyli. Rzecz zaszła już tak daleko (co najbardziej należy opłakiwać), że każdy swoje przywidzenia chce nazywać słowem Bożym i wiarą Katolicką, a im mniej jest uczony, tym więcej sobie rości, z tym większą odwagą wyrokuje lekkomyślnie o rzeczach niepojętych.

Przed trzydziestu laty w chrześcijańskim świecie była tylko jedna wiara która zresztą nie mogłaby być zwana wiarą, gdyby nie była jedna, bo św. Hilary mówi, że cokolwiek jest poza jedną wiarą, jest niewiarą. Oni teraz zrobili z niej grę na strunach, dzięki czemu gra się tam, gdzie dokonuje się nasze zbawienie i wielu niemal w nic stałego nie wierzy, skoro ich umysły natychmiast „unosi każdy podmuch wiatru nauki” (Ef 4,14).
Ponieważ zaś niektórzy domagali się w tej sprawie od Biskupów spełnienia naszego obowiązku mówiąc, iż nie jesteśmy wolni od winy chociażby dlatego, że nie przepisujemy duszpasterzom żadnej pewnej formy nauczania, na której mogliby polegać, przeto chociaż ona już dawniej przez świętych Ojców została przepisana i nikt niczego nowego nie może od nas oczekiwać, gdyż św. Paweł nakazał „unikać nowości” (1 Tm 6,20), jednak by się komuś nie zdawało, że nie chcemy się zatroszczyć o zbawienie naszej owczarni, zwołaliśmy w tej sprawie Synod.

Skoro miały być na nim rozważane podstawy religii wszyscy zgodnie zamierzali spisać pewne artykuły, aby poszczególni Biskupi, każdy w swej miejscowości, zapytani o zdanie odpowiadali nawet pod przysięgą, że nie inaczej uczą jak myślą. Bo widzimy że ci, którym wiara Kościoła wydaje się niepewna, tak daleko zaszli w zuchwalstwie i obłędzie, iż nawet mężom Katolickim zarzucają, jakoby byli z nimi jednego zdania, a gdy widzą Katolika dobrze myślącego, mającego pogląd na jakąś naukę, nie wahają się zarzucić mu najohydniejszej zbrodni, jakoby coś innego miał otwarcie na języku, a coś innego ukrytego w sercu i że tylko ze względu na czasy udaje, iż tak myśli, co wyczytaliśmy niekiedy czynili heretycy, nigdy zaś Katolicy, tak oni w swej nieprawości szkalują nawet mężów sprawiedliwych.

Te więc artykuły jednogłośnie zaprzysiężone przez Biskupów mojej prowincji, którzy wtedy byli obecni, zatwierdzone zaś przez wysłanników tych, którzy dla słusznych powodów obecni nie byli, ręką każdego z osobna podpisane, a potem uporządkowane i nieco wygładzone, oraz w słuszny tom zredagowane, postanowiono twemu imieniu, Chrześcijański królu, poświęcić. Komu bowiem słuszniej bym ofiarował, niż obrońcy naszej prawdziwej wiary, którego widzimy idącego świętymi śladami przodków, przez Boga nam danego, którego powagą mogą być tłumione niezbożne knowania tych, co sprzysięgli się obalić religię Chrześcijańską? Bo gdy bojaźń Boża nie może ich zachować w powinności, zachowuje w powinności twoja Wysokość mocą tobie przez Boga dla obrony jego Kościoła dana.

Nigdy nie przestaję pokornie błagać razem z duchowieństwem mojej prowincji, abyś to zawsze czynił i aby Pan nasz Jezus Chrystus który ciebie tak zbożnymi myślami natchnął, długo zachowywał nam ciebie nietkniętego i szczęśliwego.

*Wg wyd. S. Hozjusz, Chrześcijańskie wyznanie wiary katolickiej, tłum. J. Wojtkowski, Olsztyn 2000, s. 11-12.