„Uzdrowienie i egzorcyzm”

Negatywne uzależnienie duchowe (NUD)

NUD odpowiada pierwszemu stopniowi zgubnego wyalienowania duchowego, na pewno najmniej groźnemu, ale być może najbardziej niedostrzeganemu, ponieważ skłonni jesteśmy mylić go z pokusą. W Odnowie charyzmatycznej nazywane jest często „więzią" albo „więzią duchową". Jest to nazwa dwuznaczna. Może być stosowana do innych miejsc walki duchowej. Ja wolę wyrażenie: negatywne uzależnienie duchowe (NUD), bo dla wielu niesie w sobie więcej treści. Plusem tego określenia jest jasne wyrażenie, w trzech słowach-kluczach, rzeczywistości pierwszego stopnia ZWD. Rozeznanie NUD jest sprawą podstawową, bowiem przy okazji odkrywamy ZWD. Uwolnienie od NUD dokona się bez problemu i szybko dzięki odpowiedniej modlitwie uwolnienia. Co więcej, NUD stanowi jedyny stopień zgubnego wyalienowania duchowego, kiedy można samemu modlić się o własne skuteczne uwolnienie.

Pokusa

Negatywne uzależnienie duchowe nie jest nigdy postacią pokusy. Myśląc w ten sposób sądzilibyśmy, że sama pokusa stanowi stopień zgubnego wyalienowania duchowego, co jest absolutną nieprawdą. Pokusa nie jest duchowym wyalienowaniem (przez złego ducha), lecz podszeptem kusiciela, który nie dotyka naszej wolności (dopóki się na to nie zgodzimy). Ulec podszeptowi znaczy popaść w grzech osobisty, który – jak powiedzieliśmy na początku tej książki – gładzi nie egzorcyzm, lecz wybaczenie Boga (ujawniające się zwłaszcza w sakramencie pojednania).

Pokusa stanowi część naszego chrześcijańskiego życia i pomimo jej niebezpiecznego charakteru można rzec, że nie tylko jest „normalna", ale, co jeszcze bardziej paradoksalne, jest „godna szacunku". Takie stwierdzenie może szokować, a jednak…

Oczywiście, nie twierdzimy, jakoby pokusa była sama w sobie godna szacunku (bo jest to forma nakłaniania do zła); lecz jest godna szacunku, bo może – dzięki łasce – stać się elementem rozwoju duchowego i osobistego uświęcenia, jeżeli tylko potrafimy po chrześcijańsku nią pokierować. To „kierowanie" stanowi podstawowy składnik „walki duchowej".

Pokusa zwana zwodzeniem lub przewrotnością ma na celu doprowadzenie do grzechu. Na różne sposoby wiedzie do złego. Pismo Święte mówi, że pokusa ma swe źródło w Złym (diable, szatanie, Lucyferze itd.), który nieustannie krąży wokół nas, niczym „lew szukający, kogo by pożreć" (1 P 5,8) za pomocą pokusy.

„Poddany diabłu świat sam zachowuje się jak kusiciel. Nie staje się zły sam w sobie, lecz po prostu kusi, bo pogrąża nas w złudzeniu pozwalając wierzyć, że może zaspokoić wszystkie nasze pragnienia, a zwłaszcza nasz głód miłości. Ten głód jednak nasyci tylko Ten, który stworzył nasze serce".

Jednak zewnętrzna pokusa owładnie nami tylko wtedy, gdy napotka wewnętrzne wspólnictwo (zwane klasycznie „pożądaniem" lub skłonnością do zła, stanowiącą następstwo grzechu pierworodnego w wyniku utraty panowania nad namiętnościami oraz wrogości wobec naszej duchowej świadomości).

Tak więc pokusa przychodzi drogą z zewnątrz do wnętrza. Nie jest grzechem, bo ten zaczyna się wraz ze zgodą, ale przywodzi do grzechu.

W tym sensie stanowi zachętę do walki duchowej, która może polegać na czujności, a nawet walce z „sugestywnymi" myślami czy odczuciami. Ale Ewangelia mówi nam głównie o innych duchowych broniach – uświęcających z samej swej natury: o modlitwie, jałmużnie, miłosierdziu, poście, praktyce wiary…

W tej perspektywie pojęcie towarzyszenia duchowego (a nie psychologicznego) staje się dla współczesnego chrześcijanina sprawą niecierpiącą zwłoki.

Rozeznać „negatywne uzależnienie duchowe"

Zrozumienie NUD odwołuje się do jednego z elementów tego, co nazywamy duchowym poznaniem samego siebie. To szczególne poznanie nie jest prostym efektem psychologicznej samoanalizy; jest ono również, a może przede wszystkim, owocem wewnętrznego trudu nawracania się i oświecenia dzięki łasce Bożej.

Kiedy poznanie samego siebie pogłębia się przez działanie (uświęcające) łaski Bożej, znaczy to, że równolegle przeżywamy inne duchowe poznanie: poznanie Boga. W ten oto sposób przeżywamy w czasie (i poprzez walkę duchową) prawdziwą drogę wiodącą śladami Chrystusa: to (stopniowe i nigdy nie kończące się) odkrywanie Boga oraz duchowe poznawanie samego siebie.

Wygląda to tak, jakby Pan Bóg chciał nas nauczyć prawdy o tym, kim On jest, oraz prawdy o tym, kim jesteśmy my. Rzeczywiście, w prawdziwym związku miłości jedno nie może obyć się bez drugiego…

Jednym z kilku elementów, które odkrywamy w procesie duchowego poznania siebie, to tak zwane złe skłonności. Należy przez to rozumieć miejsca szczególnej wrażliwości moralnej, pola, gdzie jesteśmy bardziej skłonni do wewnętrznego wspólnictwa, i to w sposób utajony, co wcale nie znaczy, że istnieje w nas stała świadomość tego wspólnictwa. Chodzi o „wewnętrzną skłonność", która sprawia, że chętnie zwracamy się w stronę zła (grzechu), gdy tylko pojawia się sprzyjająca okoliczność zewnętrzna.

„Złe skłonności" są jakby miejscami szczególnej słabości woli, „wewnętrznymi autostradami" szczególnie wrażliwymi na powab pewnego typu zła. O ile w codziennym życiu mężczyzny czy kobiety pokusy bywają bardzo liczne i różnorodne (mimo iż często nie przeżywa się ich w ten sposób), o tyle „złe skłonności" nie są tak liczne.

Dobry kierownik duchowy, obeznany w problemach duchowego poznania samego siebie, powiedziałby, że jest w nas średnio od dwóch do czterech „złych skłonności", bardzo różniących się zależnie od osoby.

Prawdę mówiąc, nawet z pomocą osoby towarzyszącej duchowo, jedynie ten, kogo to dotyczy, może zidentyfikować (rozeznać) w prawdzie ukryte w nim złe skłonności. Zresztą takie poznanie wymaga czasu, nawet jeśli dana osoba wyraźnie tego pragnie (co nieczęsto się zdarza).

Złe skłonności nie są ani grzechami, ani problemami psychopatologicznymi, ale raczej „utajoną trampoliną" ku szczególnemu rodzajowi grzechu osobistego. Są liczne przykłady złych skłonności; każda stanowi konstytutywną cechę psychiczną i moralną osoby, zatem zawsze „obecną w minimalnej postaci". Zła skłonność nie jest zatem elementem emocji lub namiętności, który byłby odczuwany okazjonalnie, ujawniając się na różne sposoby.

Złe skłonności nie mają również związku z jakąś określoną osobą lub osobami z otoczenia. Nie wyrażają się jakoś szczególnie w konkretnym związku osobowym. Stanowią jakby dyspozycję psychiczną, oczywiście przykrą lub godną ubolewania (szczególnie gdy ją sobie uświadamiamy), ale nie mają konkretnego wymiaru osobowego.

Przy okazji ukażemy kilka przykładów złych skłonności:

Wyraźna skłonność do bycia pociąganym „prawie wbrew sobie" przez sceny przemocy;

Skłonność do pragnienia przywłaszczenia sobie (nawet pod groźbą moralnego zła) czegoś, czego naszym zdaniem potrzebujemy;

Wyraźna skłonność do podglądactwa;

Skłonność do kłamstwa z powodu głębokiego strachu;

Skłonność do zazdroszczenia tym, którzy cieszą się większym niż my uznaniem;

Skłonność do całkowitego unikania jakiegokolwiek konfliktu;

Skłonność do fascynowania się sprawami chorobliwymi lub śmiercionośnymi;

Głęboko ukryta pożądliwość (lecz nie mająca źródła w patologii) pożywienia lub stosunku płciowego lub nawet… cierpienia!;

Wyraźna skłonność do pogrążania się w rozgoryczeniu lub pragnieniu odwetu, lub…,

oraz mnóstwo innych rodzajów złych skłonności!

Negatywne uzależnienie duchowe (NUD) jawi się jako złośliwa narośl – lub karykatura – niezrównoważonej skłonności psychicznej. W przypadku zachowania grożącego wyalienowaniem może się stopniowo rozwinąć na bazie istniejącej wcześniej złej skłonności.

Osoba w ten sposób „wyalienowana" duchowo w wyniku NUD, spostrzega, że ta lub inna z jej złych skłonności (nad którymi wcześniej nie zastanawiała się) urasta do niebywałych, a nawet niepokojących proporcji, rzutując na jej psychikę i relacje osobowe.

Taka osoba często odczuwa, czasem nawet w sposób dręczący, „wpływ NUD" postrzegany jako brzemię, którego staje się niewolnikiem.

Najczęściej nie dostrzega związku z zachowaniami grożącymi wyalienowaniem. Jednak po zastanowieniu się (na przykład w czasie otrzymywania duchowego wsparcia) uświadamia sobie, że jej zła skłonność „zrakowaciała", w momencie odkąd zaczęła uczestniczyć w zachowaniach grożących wyalienowaniem.

Wyjaśnijmy pierwszy z przytoczonych przykładów złych skłonności, mając świadomość, że tego typu opis może dotyczyć również innych skłonności.

Odczucie, że pociągają nas (przyciągają naszą uwagę) sceny przemocy, jak gdyby gdzieś we mnie znajdowały upodobanie, ukazuje złą skłonność, która będzie ujawniała się co pewien czas, zawsze w tym samym kontekście (w sensie duchowym można by tu mówić o nawracającej pokusie).

Odczuwanie, że jesteśmy prawie nieustannie brukani pragnieniem asystowania przy scenach przemocy, nawet jeśli cierpimy z powodu owego zbrukania (w gruncie rzeczy pragnęlibyśmy uwolnić się od niego), wyraża raczej negatywne uzależnienie duchowe. Należy je jednak potwierdzić poprzez duchowe rozeznanie oparte na zaistnieniu wcześniejszego zachowania grożącego wyalienowaniem. Dopiero wtedy można rozważać zastosowanie modlitwy uwolnienia.