Rozmowa ze św. Antonim Pustelnikiem

Podpytując świętych: O  NOKAUTOWANIU  DIABŁA

ROZMOWA  ZE  ŚW. ANTONIM  PUSTELNIKIEM (ok. 251-356)

– Ojcze pustelniku, jesteś tu? Hop, hop, opacie Antoni! Abbas Antwan!

– Słyszę cię, słyszę! A za czym to peregrynujesz do mnie, duszo utrudzona, hę?

– Po wytchnienie w tym skwarze i radę duchową…

– Spocznij tedy i skosztuj wody ze strumienia, a ja ci garść fig i daktyli przyniosę. Posilisz się nieco. Chleb, z którym kruk do mnie przyfruwa, dawno już zjadłem, więc słodkie owoce muszą cię zadowolić…

– Dzięki, zacny anachoreto. Składam Ci wizytę w nadziei, że wzbogacisz moją wiedzę o pustelnikach oraz że usłyszę kilka mądrych Twoich pouczeń.

– To pójdźmy pod tę palmę za moją grotą. W jej cieniu najmilej wieść rozmowę o sprawach widzialnego i niewidzialnego świata.

– Wiesz, ten widzialny to czasem takim obrzydzeniem lub grozą napawa, że człowiek chętnie by uciekł za Tobą na pustynię!

– O, nie! Nie ucieka się na pustynię! Ona jest wyzwaniem. Ucieczka na nią przed złem oznacza porażkę, ustąpienie z pola walki. Złu trzeba się przeciwstawić dobrymi, pobożnymi praktykami…

– Dopiero rozpoczynamy rozmowę, a Ty już udzieliłeś mi pierwszej rady!

– Myślę, że to dobrze. Powiedz mi jednak, od czegóż chciałabyś uciekać?

– Ba! Wystarczy popatrzeć na Twoją ojczyznę. Zbrodnicze ataki fundamentalistów na chrześcijan koptyjskich w Egipcie i Ciebie nie napawałyby optymizmem. Niedawno usłyszałam w mediach: „W nocy z 6 na 7 stycznia 2010 trzech uzbrojonych mężczyzn ostrzelało z jadącego samochodu wiernych wychodzących z pasterki w koptyjskim kościele w Nag Hammadi (dawnym Ksenoboskion), w Górnym Egipcie. Zginęło sześć osób”…

– To moi rodacy są znów prześladowani? Jak w początkach chrześcijaństwa?

– W tym wypadku mówimy raczej o terroryzmie na tle religijnym i politycznym, ale efekty bywają te same: przemoc, śmierć niewinnych ludzi. Najbardziej prześladowani są chrześcijanie nawróceni z islamu. Akty nietolerancji i przemocy, przestępstwa na tle religijnym wzbudzają nienawiść, strach…

– Tym bardziej nie należy szukać ucieczki, lecz dróg pokoju i pojednania. Poprzez całkowite zaufanie Bogu i modlitwę, rzecz jasna.

– Mówisz jak kard. Walter Kasper, który w odpowiedzi na wspomniany zamach wezwał chrześcijan do zjednoczenia w obliczu aktów przemocy i szukania pokoju Chrystusowego. To wezwanie rozumiem, ale za to nie bardzo wiem, co oznacza termin „koptyjski”.

– Ja również pochodzę z Koptów, spośród mieszkańców Keman koło Herakleopolis nad Nilem.

– To czy możesz mi wyjaśnić, dlaczego funkcjonuje termin „Kopt”, zamiast zrozumiałego i logicznego „Egipcjanin”?

– Koptowie to rdzenni mieszkańcy Egiptu, chłopi egipscy. Słowo „koptyjski” w starożytnych dialektach znaczyło po prostu „egipski”. „Kopt” jest nieco zniekształconą wersją greckiego „Aigyptos” (Egipt).

– Teraz rozumiem, dlaczego arabskie „Qipt” znaczy Egipcjanin. Szkoda tylko, że wskutek podboju Egiptu przez Arabów w 641 r., codziennym językiem Twoich rodaków został z upływem wieków arabski, a koptyjski jest używany tylko w liturgii. Stał się językiem martwym i jedynie kapłani potrafią odczytać księgi pisane w dialektach koptyjskich.

– Mieliśmy pięć różnych takich dialektów.

– Powinieneś wiedzieć, że w 1945 r. beduiński chłop i jego brat odkryli w pobliżu prastarego Nag Hammadi, dzisiejszej areny prześladowań Twoich rodaków, trzynaście starożytnych kodeksów oprawionych w skórę, spisanych na papirusie po koptyjsku, datowanych na II-IV wiek. Jednak większość spośród pół setki dokumentów ma charakter gnostycki, zgodny z kierunkiem heretyckich szkół walentynianów i setian.

– I na tym lepiej zamknijmy sprawę języka. Gnostycyzm był niebezpieczną i bardzo rozpowszechnioną herezją! W moich czasach oferował ezoteryczną wiedzę, mającą rzekomo prowadzić do wyzwolenia od zła i do wyższej formy egzystencji. Wiedza miała zbawiać. Apage, Satanas!

– Nie przekonuje to tych, którzy uważają, że księgi odkryte w Nag Hammadi są przecież związane z apostołami Chrystusa, np. „Ewangelia Tomasza”,”Ewangelia Filipa”,”Dzieje Piotra i Dwunastu Apostołów”.

– Ależ one nie są natchnionym dziełem apostołów! Powstały dopiero sto lub więcej lat po Ewangeliach kanonicznych! Dobrze, skoro mamy o tym dalej mówić, to wiedz, że nie są to pisma kanoniczne, uznane za święte. To apokryfy i pseudoepigrafy. Ich autorzy przyjęli imiona apostołów, bo wiedzieli doskonale, że przesłanie gnostyckie nie zostanie zaakceptowane przez chrześcijan w pismach, które nie wyszły spod ręki uczniów Chrystusa.

– Zatem już u początków tego dzieła mamy kłamliwą manipulację! Najbardziej znana „Ewangelia Tomasza” zawiera 114 powiedzeń Jezusa. Czy wszystkie zostały zmyślone?

– Fakt, że jedna trzecia zawartych w niej wypowiedzi nie zaprzecza słowom Jezusa, nie stanowi zachęty do bezkrytycznego przyjęcia księgi. Zdecydowana większość cytatów nie pokrywa się z Nowym Testamentem. Sądzę, że wystarczy ci jako przykład choćby bulwersujące zakończenie „Ewangelii Tomasza” o kobietach, że one „nie są godne życia”.

– Mnie wystarczy, ale są osoby (choćby spośród sympatyków New Age), które formułują zarzuty, powtarzane nawet przez katolików, że Kościół wyłączył z kanonu Nowego Testamentu pisma gnostyckie, a zachował tylko te, które były mu wygodne.

– Nic błędniejszego! Sobory zatwierdzały wyłącznie te księgi, które w opinii chrześcijan cieszyły się – i to od wielu pokoleń – sławą natchnionych. Kościół wczesnochrześcijański NIE WYBIERAŁ dokumentów do kanonu Biblii, lecz ZATWIERDZIŁ te, które wśród wyznawców Chrystusa zyskały autorytet jako prawdziwe! Takie kryterium okazało się konieczne, gdyż poglądy gnostyków już w I w. usiłowały wywrzeć wpływ na chrześcijan. Potwierdzenie tego znajdziesz i w Nowym Testamencie, i u pisarzy wczesnochrześcijańskich, zdecydowanie przeciwstawiających się gnostykom.

– Autentyczność ksiąg nowotestamentowych weryfikowana jest przez tysiące wczesnych manuskryptów oraz liczne odkrycia archeologiczne. Czy pisma gnostyckie, pretendujące do miana ewangelicznych, mają takie wsparcie?

– Ależ skąd! Te pisma, w przeciwieństwie do kanonu Nowego Testamentu, nie zostały uwiarygodnione przez bezpośrednich świadków życia Chrystusa!

– W Egipcie początki Kościoła wiążą się z postacią św. Marka Ewangelisty, ucznia św. Piotra i św. Pawła, świadka pojmania Jezusa w Getsemani.

– Nie zapominaj o innych świadkach. Przecież w dniu Pięćdziesiątnicy byli w Jerozolimie także uczniowie z Egiptu. Na nich również zstąpił Duch Święty i natchnął do powrotu nad Nil, gdzie założyli pierwsze wspólnoty chrześcijańskie.

– W takim razie uznajemy św. Marka za pierwszego biskupa tych właśnie wspólnot.

– A wszelkimi odkrytymi „rewelacjami” typu kodeksy z Nag Hammadi zachwycajmy się jako skarbem starożytnego języka, a nie prawdy objawionej.

– Mniemam, iż potrzeba wielkiej ostrożności w bezkrytycznym akceptowaniu niebiblijnych poglądów i pism na temat Jezusa, podawanych za prawdziwe przez różne grupy pseudoreligijne.

– Taką ostrożność zachowali Ojcowie Kościoła tej miary, co Ireneusz, Hipolit, Klemens Aleksandryjski i Orygenes, którzy wytrwale polemizowali z poglądami gnostyków.

– Na swój sposób rzekli „apage, Satanas!” wszelkim fałszywkom, co możemy tylko powtórzyć. A wracając do Egiptu, tu należy szukać źródeł chrześcijaństwa monastycznego, którego jesteś głównym przedstawicielem spośród pustelników.

– Raczej jestem tylko lepiej utrwalony w historii. Faktem pozostaje, że przede mną byli inni pustelnicy. W Egipcie pierwsi pojawili się w III w. i niektórzy z nich byli otaczani taką czcią, że odbywano pielgrzymki do ich pustelni po duchowe porady. Nie zapominajmy też, że pustynia przyciągała wyznających wiarę w Boga już od dawien dawna i pójście na nią było przyjęciem powołania, a nie efektem chwilowego kaprysu.