Rozmowa ze św. Antonim Pustelnikiem

 

 

– Najpierw przyjmij do wiadomości, że diabeł lubi groby, czuje się przy nich zwycięzcą, bo przez śmierć spycha do nich ludzkie ciała. Dla ascetów groby są znakiem zwycięstwa Chrystusa nad śmiercią i szatanem, dlatego przed pójściem na ten ring walki, jakim jest pustynia, często wybierali mieszkanie w grobowcach. Tutaj rozpamiętywali tajemnicę zmartwychwstania Chrystusa, szykując wymieniony przez ciebie oręż do zadania decydującego ciosu. Szlifowali wybrany i doniosły do dziś ideał życia monastycznego: ubóstwo, czystość, posłuszeństwo…

– Generalnie chodzi więc o to, aby sprzedać rolę i kupić najcenniejszą znalezioną perłę? Rozdawszy cały majątek, wolnym pójść za Chrystusem? Wyrzec się dóbr doczesnych i światowych uciech, aby posiąść Dobro Najwyższe?

– Całkiem poprawnie to pojmujesz. A twój patron, św. Jan Chrzciciel, przekonywał mnie, że daleka przed tobą droga do doskonałości i wielce musi natrudzić się nad tobą, aby przybliżyć cię do celu…

– Osobiście nałożę mu za to dodatkowy laur męczeństwa! Skarżypyta! Zresztą, Ty też jesteś niezły gagatek. Doszło do moich uszu, że zdarzało Ci się serwować uczniom złośliwie wychowawcze lekcje typu „powieki”.

– Co takiego?!

– Powieki. Te od oczu. Nie pamiętasz? Uczniowie oczekiwali, że przykładnie ukarzesz tego spośród nich, który zachował się wielce niewłaściwie. A Ty nic, jakbyś oślepł! Zaczęli przy Tobie przebąkiwać pod nosem, że oni wszystko widzieli, bo przecież Pan Bóg dał im oczy…

– I powieki. Pamiętam, że tak im odrzekłem, pamiętam. Cóż… Nie chciałem być złośliwy. Liczyłem, że zrozumieją, iż czasem warto przymknąć oczy na słabości bliźnich, warto… Tego domaga się miłość bliźniego. Ocenianie innych zostawmy Panu Bogu.

– Oprócz spuszczania przysłowiowej zasłony milczenia na wady bliźnich, zamykasz też powieki. Pozwól, moralisto, że i ja przymknę oczy na Twoje niezbyt skromne myśli…

– Trudno mi uwierzyć, że znalazłaś takie u mnie.

– Mnie też, ale zastanawiam się, czy nie należy postawić Cię obok toczących spór o miejsce przy Jezusie synów Zebedeusza, skoro dopuściłeś do siebie myśl, że jesteś pierwszym anachoretą między pustelnikami?

– Święty też człowiek i ma swoje wady! Przed kobietami trudno coś ukryć, więc pewnie i to już wiesz, że Pan Bóg pozwolił mi odnaleźć doskonalszego ode mnie pustelnika, aby poskromić we mnie zalążki pychy.

– Jasne, że wiem, św. Pawła z Teb! U stóp góry Kolzum, obok Twojej groty masz swój klasztor Der El-Qadalis Antwan, do dziś uważany za jeden z najstarszych i najważniejszych zakonów koptyjskich. Jakieś 20 kilometrów od Twojego klasztoru znajdujemy kompleks zakonny św. Pawła Pustelnika.

– Skoro tak, to zbudowany został na jego grobie.

– Powstał sto lat po jego śmierci i ciągle istnieje właściwie w niezmienionym stanie. Mnisi mieszkają w maleńkich celach, a za całe towarzystwo mają jedynie kozy.

– To są ubożsi od Pawła. On miał liczniejszą menażerię.

– Na czele z krukiem, który i Ciebie odwiedzał?

– I Pawłowi, i mnie kruk przynosił codziennie pół chleba jęczmiennego. W dniu, w którym obaj spotkaliśmy się i wymieniliśmy pocałunek pokoju, kruk zrzucił cały bochen, dla nas obu. Odebraliśmy to jako wymowny znak naszej pustelniczej jedności.

– Mój rodak, św. Brat Albert, powiedziałby raczej, że był to znak miłości, którą trzeba dzielić jak chleb między potrzebujących…

– Paweł spytał mnie jednak nie o miłość, ale o to, kogo uważam za największego błazna.

– Niemożliwe! Kiedy Ty zdążyłeś terminować w cyrku?

– No, wiesz?! Nawet dla ciebie trefnisiem nie zostanę!

– Nie oburzaj się tak bardzo. Od 2002 r. odbywają się w Polsce szkolenia chrześcijańskich klaunów. Instruktorami klauningu są członkowie amerykańskiej grupy Life in Christ Circus. Przeszkoleni wolontariusze szerzą Ewangelię, w żartobliwy i pełen radości sposób wplatając do śmiesznych skeczy tematykę chrześcijańską. Klauni odwiedzają rodziny, domy opieki, szpitale i areszty śledcze. W tym roku mieliśmy z kolei trzynastą już edycję Festiwalu Kultury Chrześcijańskiej „Eutrapelia”, zorganizowaną w Racławicach pod hasłem „Miłosierdzie Boga – miłosierdzie człowieka”.

– Eutrapelia? To jakaś wasza święta?

– Chyba taka od śmiechu! Greckie słowo „eutrapelia” oznacza „dobrą zabawę”. Dla chrześcijańskich klaunów eutrapelia jest ważną cnotą, gdyż żaden święty nie był i nie jest smutasem. Nie uważasz?

– Być radosnym to także wspaniała broń przeciw wszelkiemu złu, które nas przygniata. Szatan nie lubi naszego poczucia humoru. Nasz radosny, prostoduszny śmiech również go nokautuje.

– No, właśnie! Pewien amerykański lekarz, H.C.Adams, założył nawet Fundację „Dr Clown”, aby stosować w leczeniu pacjentów terapię śmiechem. Wiąże się to z wejściem klaunów do szpitali.

– Takich klaunów można nazwać „głupcami dla Chrystusa”, przynajmniej zgodnie z Pawiowym listem do Koryntian (por. 1Kor 4,10).

– Jak najbardziej, zwłaszcza, że łamiąc bariery pychy i powagi, poruszają oni serca ludzkie radosnym przekazem Ewangelii. Nie to jednak miał na myśli św. Paweł z Teb, pytając Cię o największego błazna? Skąd takie pytanie?

– Stąd, że wystarczająco wielu błaznów widziałem w świecie, żeby…

– To przybijmy sobie „piątkę”! A ten największy, według Ciebie, to kto?

– Błazen, który swoje życie poświęca na zdobywanie skarbów materialnych, ale nawet najmniejszej cząstki nie weźmie z nich ze sobą na tamten świat. Przecież taki pracuje dla tych skarbów, walczy, cierpi i umiera, a w końcu i tak zostaje żebrakiem…

– I to nawet takim bez kostura, zwłaszcza w kształcie greckiej litery Tau.

– A, dostrzegłaś u mnie taki. Ma kształt krzyża egipskiego. Tak do mnie przylgnął, że zaczęto go nazywać „krzyżem św. Antoniego” lub pastorałem opatów. W 1502 r. cesarz Maksymilian I nadał antonianom herb. Przedstawiał on czarnego cesarskiego orła z tym moim krzyżem „tau” i w ten sposób stał się znakiem zakonu antonianów. Przypomina ten rodzaj szubienicy, na której ukrzyżowano Jezusa.

– Do tej pory krzyż „tau” kojarzyłam tylko z literą greckiego alfabetu, rozpoczynającą wyraz „Theos” (Bóg). Co to ma wspólnego z symboliką krzyża egipskiego?

– To, że przypomina hieroglif Ankh. Oparty na nim krzyż egipski jest zwieńczony pętelką lub kółkiem (crux ansata), natomiast krzyż „tau” bez zwieńczenia to właśnie krzyż egipski opatów lub „krzyż św. Antoniego” (crux commissa).

– Trochę to dla mnie skomplikowane…

– To posłuchaj. Hieroglif egipski Ankh znaczy „Życie”. Najstarsze wizerunki krzyża „ankh” pochodzą z czasów panowania w Egipcie potomków Atlantów.


Nasze intencje modlitewne: