Świadectwo dot. wróżbiarstwa i tarota
Któregoś dnia w trakcie zajęć , jeden z wykładowców, bioenergoterapeuta i znawca indyjskiej kultury, mówił byśmy przestali cierpieć i zrzucili swój krzyż z pleców, bo Chrystus już za nas umarł. Wtedy już od dawna nie miałam Pisma Świętego w ręku, więc umknęło mi to, że przecież Jezus mówił, by wziąć swój krzyż i iść za Nim, a nie go zrzucać z pleców i korzystać z życia. Miałem już wtedy naprawdę namieszane w głowie. Mówili, żeby w domu pościągać krzyże ze ścian, bo będziemy mieli drogę krzyżową przez całe życie. Mogliśmy mieć co najwyżej obrazy świętych. Krzyż lepiej było schować do szuflady, co też uczyniłam.
Przesyłam moje świadectwo. Niech będzie ono przestrogą dla innych przed życiem bez Boga, w nieprzebaczeniu a także przed uwikłaniem się w magię. W moim przypadku egzorcyzmy były koniecznością. Pamiętam, że w natrudniejszym okresie czasu Wasza strona internetowa była sporą pomocą.
Wszystko zaczęło się w Gdańsku w 2009 roku. W tym czasie żyłam bardzo daleko od Boga a swoim postępowaniem bardzo Mu bluzniłam min poprzez uwikłanie w okultyzm. Ja wtedy nie zdawałam sobie sprawy z tego czym jest magia a dokładniej tarot, bioenergoterapia, horoskopy itd. Tarotem byłam tak bardzo zafascynowana, że sama zaczęłam sie uczyc jak sie nim posługiwać i próbowałam wrozyć sobie i innym.
Za pośrednictwem Waszej strony zrozumiałam ze kontakt mój z kartami Tarota oraz otaczanie sie talizmanami,smokami oraz innymi amuletami,jest bardzo zle, dzieki Waszej instrukcji, poczyniłam kroki które skierowały mnie do Boga, modlac sie rano o spokój Ducha, bardzo prosiłam Boga o pokierowanie mnie w odejściu od zlego ducha.
Nazywam się Magda Myczko. Jestem „człowiekiem internetu”. Wystarczy, że w google wpiszesz moje imię i nazwisko i zobaczysz moje „osiągnięcia”. Nie chcę być anonimowa, chcę wyrazić całą Prawdę ponieważ czuję, że nadeszła pora, aby odkryć się przed ludźmi i powiedzieć prawdę o sobie. We wrześniu 2009 roku dostałam łaskę od Pana, dzięki której nawróciłam się. Chcę opowiedzieć historię przed moim nawróceniem, aby przestrzec wszystkie osoby, co będzie ich czekało, jeśli zerwą relację z Bogiem.
Od długiego już czasu odwiedzam Waszą stronę i rad jestem, że takowa istnieje, ponieważ może służyć pomocą dla tych którzy jej potrzebują i poszukują. Mam na imię Wojtek i mam 33 lata, mam zonę, jestem aktywny zawodowo i jak każdy jakiś czas temu zacząłem poszukiwać czegoś, chciałem odkrywać to co nieznane. W 2006 roku doszukałem się kursu o specjalizacji „psychotronik” (lekarz dusz!!!).
MaxFestiwal – Konferencja Roberta Tekieli o zagrożeniach duchowych. .
Wśród poruszanych tematów: hatha joga, tarot, wróżbiarstwo, maski afrykańskie, amulety, homeopatia, przedmioty poświęcone bóstwom, bioenergoterapia.
Od ateizmu do wiary w Jezusa Chrystusa. A po drodze: sztuki walki, new age, buddyzm, zen, chiromancja, przepowiednia chińska, tarot, zainteresowanie nadnaturalnymi sprawami, okultyzm
Zob. kolejne części.
W naszym domu moja żona zaczęła odczuwać czyjąś obecność, a w pewnym momencie nasze dzieci zaczęły „widzieć” postacie, których myśmy nie widzieli. Wtedy jednak nie zwracaliśmy na to uwagi. Moja żona była wróżką, więc te sprawy nie były jej tak bardzo obce. Oboje dopuszczaliśmy do siebie możliwość istnienia duchowej rzeczywistości, choć ja we wróżeniu nie uczestniczyłem. A jednak…. sytuacja stawała się coraz cięższa i cięższa. Obojgu nam bardzo zależało na małżeństwie i rodzinie. Staraliśmy się bardzo – wspólnie planowaliśmy, spędzaliśmy wspólnie czas bez dzieci, korzystaliśmy z rodzinnych i indywidualnych terapii.
Wszystko zaczęło się przypadkiem parę lat temu, kiedy zacząłem pracę jako masażysta w ośrodku terapii naturalnej. Usłyszałem tam o rzeczach, o których do tej pory nie miałem pojęcia – bioenergoterapia, reiki, tarot, wróżby, tajemnicze energie itp. Osoby zajmujące się tym wywarły na mnie duże wrażenie, wszyscy chcieli pomagać cierpiącym, mówili o rozwoju duchowym, były wobec mnie bardzo otwarte, dzieliły się ze mną swoimi umiejętnościami. Głównie zajmowano się terapią Reiki. Odbywały się tam kursy i spotkania reikowców, na których przekazywano „pozytywną energię miłości”. Zaczęło mnie to pociągać – można było wznieść się wyżej w tzw. rozwoju duchowym, uzdrawiać ludzi.
Moja droga do świętości wiodła przez grzech i bałwochwalstwo. Ale niesprawiedliwość nie została mi przekazana genetycznie. Nie zawdzięczam tego wychowaniu, bowiem wychowywano mnie w dobrym zdrowym katolicyzmie.