Tadeusz: Świadectwo mojej drogi do Boga

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus.

Chciałem powiedzieć o mojej drodze do Chrystusa.

 Wychowany byłem przez  matkę w wierze katolickiej, Będąc dorosły stałem się „niedzielnym” katolikiem, choć to za wiele powiedziane bo i w niedziele opuszczałem mszę św. Zauważyłem, że gdy nie poszedłem w niedzielę do kościoła, cały tydzień był dla mnie „ciężki”. Zaakceptowałem powiedzenie Napoleona Bonaparte: „człowiekiem kieruje strach i osobisty interes”. O Bogu przypominałem sobie, gdy czegoś od Niego potrzebowałem.

Od ezoteryzmu do depresji, od depresji do nawrócenia

Któregoś dnia w trakcie zajęć , jeden z wykładowców, bioenergoterapeuta i znawca indyjskiej kultury, mówił byśmy przestali cierpieć i zrzucili swój krzyż z pleców, bo Chrystus już za nas umarł. Wtedy już od dawna nie miałam Pisma Świętego w ręku, więc umknęło mi  to, że przecież Jezus mówił, by wziąć swój krzyż i iść za Nim, a nie go zrzucać z pleców i korzystać z życia. Miałem już wtedy naprawdę namieszane w głowie. Mówili, żeby w domu pościągać krzyże ze ścian, bo będziemy mieli drogę krzyżową przez całe życie. Mogliśmy mieć co najwyżej obrazy świętych. Krzyż lepiej było schować do szuflady, co też uczyniłam.

Drugie dno radiestezji

Film zawiera świadectwa Michała Szlachetki i Anny Arendarskiej. Michał sam skonstruował swoją pierwszą różdżkę z drutu miedzianego. Radiesteta „profesjonalista”, który miał uleczyć jego matkę z bezsenności za pomocą wahadełka „wyczuł” u Michała zdolności różdżkarskie i sugerował, że chłopak powinien je rozwijać. Po tej wizycie mama poczuła się znacznie lepiej… Nie na długo. Opowieść Anny to … Więcej…