Po przygodzie w Ponylandzie przejdźmy jeszcze w kosmiczne życie małego superbohatera dla małych chłopców.
W pewnej kosmicznej krainie mieszka sobie taki mały super-ktoś o imieniu SamSam. Mieszka tam z mamą i tatą, którzy są równie super jak on sam, z resztą wystarczy spojrzeć na poniższe ujęcie:
Świat psychiczny SamSam’a oraz klimat otaczającego go świata jest tak psychodeliczny, że mógłby być chyba tematem doktoratu z psychologii rozwojowej. W krótkich odcinkach poznajemy np. fantazje, jakie nasz mały superbohater snuje na temat swojej nauczycielki, poznajemy moc, którą posiadają jego super-koleżanki, a jedna z nich posiada nie byle co, bo „moc perswazji” (!!!), demonstrując ową siłę na innej kosmo-dziecięcej osóbce, rozkazując jej najpierw klękać i czołgać się! W innej historyjce mamy znów propozycję używania hipnozy przy okazji pojawiania się bardzo specyficznej postaci, tzw. Koszmarnego Snu. W owej kosmicznej krainie można również korzystać ze złego środka w osiąganiu zamierzonego celu, np. w odcinku o cieniu, który na moment opuścił naszego małego SamSam’a, aby zademonstrować swoją złośliwość i dokuczliwość. Cień ów wygląda nietuzinkowo, jest bardzo niegrzeczny, złośliwy i krnąbrny, taki też staje się nasz mały superbohater, bo to okazuje się być sposobem, na powrót cienia do SamSam’a. Sami Państwo przyznają, że niezwykła to treść jak na bajeczkę dla cztero- czy pięciolatka? Nawet ciężka do zrelacjonowania dla dorosłego!
Wszystko w tej bajce ma prawdopodobnie służyć oswajaniu się dziecka z lękami dziecięcymi, ale wystarczy obejrzeć kilka kluczowych odcinków, aby się przekonać, że człowiek nasycony taką wizją rzeczywistości, dopiero może dostać lęków i to tych w najgłębszych przestrzeniach swojej duszy, jeśli oczywiście przejmie wizje świata SamSam’a.
My – dorośli – mamy wybór, a dzieci identyfikujące się z oglądanymi bohaterami? I to naprawdę małe dzieci! Pozostawiam temat do refleksji, choć swoją drogą jestem ciekawa opinii jakiegoś egzorcysty i psychologa na temat tej właśnie bajeczki.
Polecam jeszcze na koniec przyjrzeć się zadziwiającemu stworkowi, który pewnie w założeniu autora bajki ma pomóc jakiemuś dziecku w opanowaniu nocnego moczenia (???). Osobiście jednak mam mętną wizję osiągnięcia jakiegokolwiek dobrego celu przez ujęcia, jak to poniższe. Proszę poznać Łóżkosikacza (tak!!! to jego oficjalna, bajkowa nazwa):
Nadmienię tylko, że Łóżkosikaczy jest trzech:
Temat duchowo niebezpiecznych bajek dla dzieci właściwie został w tym artykule tylko nieznacznie dotknięty. Celem moim było jedynie (albo aż!) głośno powiedzieć o tym, co dzieje się od jakiegoś czasu na tzw. bezpiecznym kanale dla maluszków. Być może w pośpiesznej codzienności coś nam czasami umyka, coś niesłychanie ważnego, co za kilka lat może bardzo źle zaowocować w społeczeństwie, które dziś jeszcze wydawać by się mogło, przeżywa najbezpieczniejszy okres swojej ziemskiej egzystencji. Musimy przystanąć, pomyśleć, a przede wszystkim znajdować czas (!!!) na wnikanie w przestrzenie masowej kultury, serwowanej naszym dzieciom, wszak NASZA stara ludowa mądrość mówi: „Jak się człowiek (czyt.: rodzic) spieszy, to…”
Chwała Ojcu i Synowi i Duchowi Świętemu
ChrzanKa
Możliwość komentowania została wyłączona.