Praktyka
W tym celu najpierw przyjrzyjmy się lekarzom homeopatom. Oprócz przypadków, kiedy nasze leki, proponuje nieświadomy lekarz, w dobrej intencji, są jeszcze rzesze „lekarzy” homeopatów, bez najmniejszej wiedzy medycznej. Nic przeto dziwnego, przecież według nich choroba jest czymś niematerialnym, niesomatycznym. Jak sami piszą: „…tylko lekarstwo zna chorego. Zna go lepiej niż lekarz, lepiej niż sam pacjent zna siebie. Wie ono, gdzie znajduje się źródło zakłóconego porządku, zna sposób dotarcia do niego. Ani lekarz, ani chory nie posiadają takiej mądrości i wiedzy.” A to ciekawe, czyżby rzeczy miały mądrość, cechę osoby?
Homeopata, człowiek często nie będący zawodowym medykiem, potrafi spędzić godziny na rozmowie z pacjentem, wypytując się go o różne rzeczy, sprawy osobiste, intymne, duchowe. Badając chorego, stara się dostrzec poruszenia wyrażone objawami choroby, aby ustalić jej obraz osobniczy według klasyfikacji Hahnemanna. Bierze pod uwagę stan psychiczny, duchowy, emocjonalny, fizyczny i objawy kliniczne dolegliwości. Oceniając „napięcie siły żywotnej” opiera swoje rokowanie. Następnie na podstawie podobieństwa zespołu objawów, dobiera indywidualnie substancję kierując się jej obrazem toksykologicznym. Przy diagnozowaniu źródła choroby i ustalaniu „leku” często posługuje się wahadełkiem, ogląda dłonie, uszy, pyta się o sny, lęki albo medytuje używając technik mediumicznych. W ten sposób staje się jasne, że takie badanie, w pewnych miejscach jest czystym uprawianiem wróżbiarstwa.
Zajrzyjmy teraz do firm produkujących nasze preparaty. Według ich byłych pracowników, przy produkcji zatrudniane są tam osoby zajmujące się astrologią, różdżkarstwem, a także osoby mediumiczne o właściwościach okultystycznych, czyli potrafiące kontaktować się w sposób transowy ze złymi istotami duchowymi. Okazuje się, że standardem jest poszukiwanie nowych leków podczas urządzanych tam seansów spirytystycznych. Nic nie szkodzi, że czasem dynamizacja odbywa się w sposób mechaniczny. Znany homeopata, Angerer pisze: „W świętym akcie potencjalizacji moc uzdrowieńcza wyzwala się z więzów struktur ziemskich i przywraca w chorym organizmie harmonię”. To są słowa już nie naukowca ale wyznawcy. Trzeba być bardzo emocjonalnie związanym z tą sprawą, żeby ją praktykować mimo sprzeciwu ze strony logicznego umysłu. Przecież jasno widać, że diagnostyka homeopatyczna jest naukowo skrajnie prymitywna, teoretycznie zabawna a moralnie niebezpieczna ponieważ ludzie opierający się na niej, ingerują w zdrowie pacjentów. Mętna, subiektywna metodologia określania zastosowania środków prowadzi do absurdu. Święte potrząsanie, energia kosmiczna, światło astralne nadnaturalne siły vis vitalis o charakterze quasi-boskim to jest parareligia, a nie medycyna. Przecież mamy XXI wiek!
Homeopatia posługuje się własnym kryptoreligijnym systemem definicji, założeń i zasad, a także koncepcji człowieka. Choć jest wiele szkół homeopatii różniących się interpretacją pism Hahnemanna, to dzięki zamknietemu w sobie parareligijnemu charakterowi systemu, w sumie można uznać go za sekciarski. Homeopatia, która nie kryje się ze swoim ingerowaniem w duszę człowieka, choć ją poważnie przedefiniowuje, przedstawia się jako całościowa naturalna terapia uzdrawiająca. Niestety homeopaci zamknięci w swoim świecie paradogmatów, twierdzą zgodnie z własnym mniemaniem i przyjętymi zasadami, że ich metoda jest zupełnie nieszkodliwa, naturalna i bezpieczna. Nie cierpią krytyki i badań ze strony konwencjonalnej nauki, ponieważ posiadają "własne" zrozumienie nauki. Zauważmy, że brak naukowego udowodnienia i uzasadnienia homeopatii, nie może przechodzić w zapewnienie o braku ukrytego złego wpływu, którym medycyna się nie zajmuje, ponieważ w przeciwieństwie do teologii i duchowości, inaczej definiuje niebezpieczeństwo i ryzyko. Homeopatia jest pseudonauką opartą o założenie filozoficzne – złożone, ale weryfikowalne intelektualnie, z którego wywodzi się parareligijny, światopoglądowy, kryptoinicjacyjny charakter systemu rzekomego uzdrawiania fizycznego ciała i duszy człowieka poprzez magiczny jak talizman lub fetysz lek. Stąd system ten jest szkodliwy, jest bowiem kultyczny, a przez to idolatryczny (bałwochwalczy), przesądny i zabobonny, niosący ze sobą konsekwencje duchowe, ponieważ jest związany z aktem wyboru zła, okultyzmu, obcego bóstwa, bożka, ducha niosącego ze sobą określone konsekwencje i cenę.