Od dłuższego czasu coraz bardziej modne stają się wszelkie nowinki rodem z Tybetu, oraz kursy propagujące różne wschodnie tradycje duchowe. Na owych ezoterycznych, słono płatnych kursach, można się np uczyć sakralnej muzyki buddyjskiej tzw. śpiewu harmonicznego (alikwotowego). Nie wszyscy zdają sobie jednak sprawę, że nie jest to zwykła nauka śpiewu, ale duchowa inicjacja w kierunku medytacji buddyjskich, używana przez mnichów z Tybetu.
Muzyka tybetańska to głębokie, przeszywające brzmienia. Sakralna muzyka tybetańska towarzyszy od tysięcy buddyjskim mnichom podczas najróżniejszych rytuałów i ceremonii do osiągnięcia harmoni umysłu oraz wewnętrznego spokój, jest to swoisty wstęp do medytacji. Samo określenie "muzyka" jest mylące bo dźwięki te nie maja na celu dostarczenia nam estetycznych doznań. Dla ucha europejczyka jest to coś sprzecznego z naszym rozumieniem muzyki. Nie można mówiąc o tym sakralnym śpiewie pominąć religię. Należy podkreślić, ze każda odmiana tego śpiewu jest przypisana do specyficznego rytuału i jest jego nieodłącznym elementem. "Muzyka" ta jest w nierozerwalny sposób połączona z religią. Stanowi przerywnik lub tło do recytacji mantr i modlitw.
Jasno więc widać ze śpiewy, których uczą się adepci na kursach mają znaczenie RYTUALNE dla buddyzmu tybetańskiego, dla medytacji buddyjskich. Oczywiście NIE JEST TO BEZPIECZNE DUCHOWO, czego dowodem jest także fragment listu jaki otrzymaliśmy: "moja koleżanka ( uczestnicząca w kursie śpiewu harmonicznego – dopisek red.) powiedziała że ten rodzaj śpiewu strasznie przeszywa jej głowę, czuje wtedy niepokój, boi się".
Należy zrezygnować z wszelkich takich form uczenia się tej "muzyki" , jest to ewidentne duchowe eksperymentowanie z nieznanymi bytami duchowym i przywoływanie ich za pomocą tego śpiewu.