Szatan w życiu Marty Robin

ImageMarta Robin to jedna z największych mistyczek tego wieku. Przez ponad pięćdziesiąt lat jej jedynym pokarmem była Eucharystia. Przeżywała przez ten czas cierpienia Męki Pańskiej oraz fizyczne ataki szatana. Poniżej fragmenty książki „Nieruchoma podróż”, Jean J. Antier.

Działanie demona, osamotnienie, noce duchowe, cierpienie

Całkiem sama na szczycie ponad przepaścią, dusza łaknie Boga, ale czuje się odrzucona. Umiera, nie mogąc umrzeć.
Siostra Faustyna z Krakowa

W dwadzieścia dwa dni po narodzinach, podczas chrztu Marta, jak wszystkie katolickie noworodki w tamtym czasie, została poddana obrzędowi egzorcyzmów, który odprawił po łacinie proboszcz Caillet: „Niechaj ten znak świętego Krzyża, który kreślimy na czole tego dziecka, nigdy nie zostanie zelżony przez ciebie, demonie przeklęty. Zaklinam cię, duchu nieczysty, w imię Jezusa Chrystusa i mocą Ducha Świętego, wyjdź z tego boskiego stworzenia, które nasz Pan raczył powołać do życia, aby stało się świątynią żywego Boga i pomieszkaniem Ducha Świętego”. Jak się wydaje jednak, nie odstraszyło to ducha nieczystego!

Dla Marty jak dla większości mistyków chrześcijańskich, demon był postacią realną. Nie miała żadnych wątpliwości co do jego istnienia. Niepokoił ją, aby przeszkodzić działaniu Boga w niej i jedności z Chrystusem. listopada r., w noc po wstąpieniu Marty do Trzeciego Zakonu Świętego Franciszka, jej śpiącą obok matkę obudził rozdzierający krzyk. Marta powie później: „Uderzył mnie diabeł”. Miała wybite dwa zęby!

Było to bezpośrednie działanie na nią, ale także zmierzające do przeszkodzenia w założeniu Ogniska. Jeanowi Guittonowi powiedziała: „Planuje przeszkody, aby zniszczyć Ognisko”. Mamy też świadectwo ojca Fineta: „Pod koniec drugich rekolekcji (było to Boże Narodzenie r.) chciałem zakończyć nasze pięć dni nocną adoracją.

O świcie rekolektanci poszli do siebie. Ja położyłem się o dziewiątej rano. O dziesiątej zostałem wyrzucony z łóżka przez trzęsienie ziemi, którego epicentrum znajdowało się w miejscu, gdzie było Ognisko Miłości. Marta uznała, że to demon w swej wściekłości chciał Ognisko zniszczyć. Demon był dla niej przeciwnikiem zawziętym, z którym ścierała się osobiście nawet w najbardziej intensywnych momentach swego mistycznego życia”. „Marta – pisze ksiądz Peyret – przeżywając co tydzień na nowo Mękę, podejmowała wspólnie z Chrystusem walkę z mocami piekieł”. Zmagania te potwierdzali liczni świadkowie: „Kiedyś, opowiada matka Lautru, gdy weszłam do Marty, poczułam spaleniznę. Ojciec Finet powiedział: „coś matce pokażę” i odsłonił przedramię Marty, na którym widniała spalenizna długa na palec”.

Kanonik Berardier, proboszcz z parafii św. Ludwika w Saint-Etienne, uczestniczył w takiej „walce” w sierpniu r., pewnego czwartkowego wieczoru w towarzystwie ojca Fineta i dra Ricarda opowiada: „Marta jęczy cicho, ale boleśnie. Rozpoczynamy różaniec i nagle widzimy, jak jej ciało zostaje gwałtownie ciśnięte w prawo i w lewo, jak uderza mocno głową o mebel znajdujący się między jej łóżkiem a ścianą”. A przecież Marta jest sparaliżowana. Jak to możliwe, żeby odzyskiwała władzę w ciele w czasie stanów nieświadomości? Kanonik Berardier mówi dalej: „Wydawało się oczywiste, że to zły duch. Doktor Ricard opowiadał, że znalazł kiedyś wyraźne ślady duszenia. Następnego dnia usłyszeliśmy wyraźnie Martę wydającą charczące dźwięki, jak ktoś, kogo ściskają za gardło i kto się dusi. Zresztą wiele razy mówiła swojemu kierownikowi (duchowemu), że to demony i że jest ich legion, jak mówiła, krążą wokół niej i próbują ją udusić.