W naszym domu moja żona zaczęła odczuwać czyjąś obecność, a w pewnym momencie nasze dzieci zaczęły „widzieć” postacie, których myśmy nie widzieli. Wtedy jednak nie zwracaliśmy na to uwagi. Moja żona była wróżką, więc te sprawy nie były jej tak bardzo obce. Oboje dopuszczaliśmy do siebie możliwość istnienia duchowej rzeczywistości, choć ja we wróżeniu nie uczestniczyłem. A jednak…. sytuacja stawała się coraz cięższa i cięższa. Obojgu nam bardzo zależało na małżeństwie i rodzinie. Staraliśmy się bardzo – wspólnie planowaliśmy, spędzaliśmy wspólnie czas bez dzieci, korzystaliśmy z rodzinnych i indywidualnych terapii.