Obecną sytuację jasno przedstawia dyrektor Urzędu Policji Pocztowej i Telekomunikacyjnej ds. Badań Przestępstw Informatycznych Marco Strano, policjant i psycholog. Jego biuro znajduje się na Viale America w dzielnicy Eur, w Rzymie. Z pokoi swojego wydziału on i jego ludzie (sześć osób) kontrolują wszystko, co pojawia się w Internecie: strony, nowe grupy kontaktu, czaty. Można powiedzieć, że są wielkim wirtualnym okiem zawsze otwartym na sieć internetową i uważnie się w nią wpatrującym. Strano dysponuje wieloma danymi dotyczącymi praktyk satanistycznych, lecz ponieważ strony najbardziej epatujące przemocą, na których nakłania się internautów do samobójstwa lub popełniania przestępstw, są obsługiwane przez serwery znajdujące się za granicą, Polpost (Polizia Postale) nie może interweniować, a jedynie prosić policję zainteresowanych państw, aby je zlikwidowała. Co do konieczności stworzenia specjalnych „antyszatańskich” oddziałów Strano nie ma wątpliwości: „Absolutnie tak – mówi. – Należy czym prędzej poznać świat satanistyczny i towarzyszące mu struktury podobne do mafijnych. By móc je badać, powinno się mieć informacje o ich specyficznej bazie kulturowej, trzeba wiedzieć, jak interpretować zawartą w niej symbolikę, a także wykorzystywać kwalifikacje psychologiczne, które mogą się okazać istotne, by przeniknąć do grup czcieli szatana, w których często obowiązuje zasada poufności, co może doskonale sprzyjać ukrywaniu popełnionych przestępstw przez długi czas. Utworzenie ad hoc jednostki śledczych jest więc nieodzowne”. Strano, pułkownik policji, który aż osiemnaście lat spędził w tajnych służbach, doskonale zna nieszczęścia, które wiążą się z działaniem sekt. 20 września 2004 roku poinformował opinię publiczną o otwarciu Poradni ds. Przeciwdziałania Sektom (telefon 34 007 037 39), całkowicie bezpłatną, czynną przez dwadzieścia cztery godziny na dobę, służącą pomocą ofiarom sekt i grup satanistycznych. Pracuje w niej zespół lekarzy, psychologów, adwokatów oraz wykładowca psychologii religii i ekspert od sekt Raffaella Di Marzio. Koordynatorem działań zespołu jest kryminolog i psycholog Roberta Bruzzone.
Sekty stanowią niewątpliwie zagrożenie. Całkowicie jest o tym przekonany również główny prokurator Prokuratury Republiki w Busto Arsizio Antonio Pizzi, który w listopadzie ubiegłego roku, po dziesięciu miesiącach „podróży po piekle”, zamknął śledztwo w sprawie Bestii Szatana w Varesotto: cztery potwierdzone ofiary, czternaście punktów oskarżenia, wśród nich przynależność do grupy przestępczej popełniającej morderstwa z wyjątkowo niskich pobudek związane z obrzędami ofiarnymi
pochodzenia satanistycznego (zarzut ten został przedstawiony dziesięciu przesłuchiwanym). „Ja – wyjaśnia Pizzi – oczywiście nie jestem ekspertem od satanizmu, zetknąłem się z tym zjawiskiem dopiero w wieku sześćdziesięciu trzech lat. Mogę jednak stwierdzić, że satanizm tak naprawdę niewiele ma wspólnego z okrucieństwem przestępstw. Wytworzyła się tu mieszanka okultyzmu i morderczych skłonności osób, które zresztą i tak by zabiły, niezależnie od istnienia sekt satanistycznych. O prawdziwym obrzędzie ofiarnym można mówić w przypadku dwóch chłopców zamordowanych w 1998 roku [pierwszych ofiar – przyp. autorów]. Dla wszystkich uczestniczących w tym obrzędzie była to częściowo kwestia wiary w szatana, częściowo – zabawy, a także poczucia władzy; do takich sekt przystępuje się, by otoczyć się nimbem magii i tajemniczości i aby wyróżnić się z tłumu. Policjanci od okultyzmu? Jednostka specjalizująca się w logice, którą kierują się grupy szatańskie – dodaje wyższy urzędnik sądowy – z pewnością pomogłaby prowadzącym dochodzenia, stworzyłaby im warunki do czuwania nad sytuacjami niosącymi zagrożenie i do zapobiegania przestępstwom. Istotnie, niebezpieczeństwo tkwi nie w popełnianiu bestialskich czynów, ale w podporządkowaniu sobie przez przywódców słabych jednostek. Satanistycznym sektom, tym, którzy nimi kierują, zależy na tym, by przystępowały do nich osoby słabe psychicznie, bo takie bardzo łatwo poddają się cudzym wpływom i można im narzucić swoją wolę. Pierwsza rzecz, która je spotyka, to podporządkowanie seksualne, rodzaj inicjacji, uprzedmiotowienia: przywódca musi posiąść adepta, możliwie w najbardziej bestialski sposób, wpajając mu tym samym konieczność słuchania jego rozkazów. To tu tkwi niebezpieczeństwo: liderzy manipulują najwrażliwszymi, doprowadzają ich do popełniania bluźnierczych aktów, bezczeszczenia grobów, zrywania wszelkich kontaktów z rodziną, dopóki się nie zatracą. I to tłumaczy samobójstwa przez powieszenie. Bestie Szatana były już w więzieniu, kiedy kilka osób się powiesiło, ponieważ straciły orientację, runęły w otchłań”. Wyższy urzędnik sądowy kładzie nacisk na następującą kwestię: mówi o osobach „manipulowanych, pozbawionych własnej osobowości, swojej indywidualności, do tego stopnia, że stają się marionetkami. To jest prawdziwy problem. To jest rzeczywiste uzależnianie”. Dzięki zdaniu sobie z tego sprawy wykryto „czarną dziurę”, która pojawiła się w kodeksie karnym w 1981 roku, kiedy to zniknęło z niego przestępstwo stosowania presji psychicznej. „Oczywiście – komentuje prokurator – powstała pewna próżnia: z prawnego punktu widzenia nie ma możliwości obrony przed tym; trzeba by się zastanowić, jak wypełnić ten brak, ponieważ za wizerunkiem kozła, za talizmanami, za satanistycznym parawanem kryją się wywieranie i uleganie presji psychicznej, wpływanie na sposób myślenia i manipulowanie nim – to właśnie stanowi sedno sprawy. Tu jednak istnieje luka prawna, którą należy zapełnić. W Varesotto Bestie Szatana mordowały i zmuszały do popełniania samobójstw – mówi Pizzi. – To samo działo się w innych częściach Włoch za sprawą różnych sekt satanistycznych. Nie snuję tu domysłów – z całą pewnością tak było. Powiedzmy jasno: jest to ostateczny cel wszystkich satanistycznych sekt. Znamy przypadek czterech, pięciu młodych ludzi, którzy się powiesili, tragedie, które można wytłumaczyć jedynie ich desperacją: stracili psychologiczne ukierunkowanie, a następnie się zabili. Wielu rodziców, którzy przychodzili do mojego biura, stwierdzało, że od jakiegoś czasu obserwowali niepokojące zmiany w zachowaniu swojego dziecka, mieli wrażenie, że to już nie ich pociecha, dziecko było jakieś inne, zaniepokojone. Ci młodzi ludzie mieli tych samych przyjaciół, uczestniczyli w satanistycznych obrzędach i ostatecznie popełnili samobójstwo. Prawdziwym niebezpieczeństwem sekt – podkreśla Pizzi – jest bowiem zawładnięcie umysłami”.