Byłam często smutna, zamknięta w sobie, nie potrafiłam nawiązać dobrych kontaktów z rówieśnikami. Czułam się bardzo samotna. Mój stosunek do Boga i Kościoła w miarę upływu lat był coraz gorszy. Msza Święta wydawała się być bezsensowna, sztuczna, sądziłam,że Bóg był daleko ode mnie i nie interesował się moimi problemami. Buntowałam się przeciwko byciu na Mszy Świętej.
Jedyna wiara jaką miałam to,to że istnieje takie Najwyższe Dobro na tym świecie, które sprawia,że ludzie są dobrzy. Intensywnie poszukiwałam tego dobra w różnych religiach, rozmowach z ludźmi, przemyśleniach. To co znajdywałam było interesujące, ale czułam się wciąż pustkę w środku. I nie wiedziałam dlaczego tak jest.
W czasie gimnazjum byłam w desperacji i moja sytuacja rodzinna była bardzo zła. Otrzymałam poradę pójścia do wróżki. Wizyta u niej pogorszyła moją sytuację w szkole i w rodzinie,wpadłam w depresje,miałam gorsze oceny. Byłam samotna. Był to też okres, kiedy nie akceptowałam swojego ciała, intensywnie się odchudzałam,poprzez co prawie wpadłam w anoreksję.
Po zakończeniu I klasy liceum wydarzyło się coś, co całkowicie odmieniło moje życie. Była to wizyta u mojej cioci w Rzymie. Miałam okazję być na prywatnej audiencji u Jana Pawła II. Pamiętam,że podeszłam do tego niezwykłego, pokornego człowieka i poprosiłam o to, co było dla mnie najważniejsze. O modlitwę za moją rodzinę. Czas pokazał, że Bóg wysłuchał moich modlitw.
Znajoma zaprosiła mnie do parafii na parodniowe rekolekcje. Bardzo mnie one poruszyły. Pamiętam, że klęczałam w kościele i po prostu poczułam w sercu, że tu w Kościele jest Bóg, którego szukam. Że tu jest Pomoc, Najwyższe Dobro i Prawda do której powinnam się zwrócić. Bardzo mnie to zdziwiło,wyspowiadałam się i na sam koniec wylosowałam taką karteczkę z fragmentem z Pisma Świętego: „Błogosławieni, którzy się smucą, albowiem oni będą pocieszeni.” (Mt.5,4). Była to następna Boża obietnica, która została spełniona.
Zaraz po rekolekcjach wstąpiłam do oazy. Następnie w lutym 2004 roku przyjęłam Jezusa jako Pana i Zbawiciela.. Następnie zaczęłam odnajdywać Prawdziwego Boga w Mszy Świętej, który ofiarowuje się dla mnie, bo mnie bardzo kocha. Spotkałam dobrych ludzi, którzy żyli z Bogiem i byli szczęśliwi. Moje życie zaczęło ulegać zmianie.
W późniejszym czasie trafiłam do wspólnoty Odnowy w Duchu Świętym, w której dzięki rekolekcji Bóg uzdrowił mnie z odchudzania się, palenia papierosów. Zaakceptowałam siebie, zaczęłam się uśmiechać,modlić się,poznałam wspaniałych ludzi, którzy są do dziś moimi przyjaciółmi, na których, mogę polegać.
Bóg stał się najważniejszy i na Nim zaczęłam budować swoje życie. Takim ogromnym cudem było to,że mój brat nawrócił się, i wraz z moimi rodzicami pojechał na rekolekcje. Cała moja rodzina została przemieniona z przez Boga. Mój tata zaczął pracować nad sobą, do dziś walczy wciąż z chorobą alkoholową, moja mama dostała dobrą pracę, zakończyły się problemy finansowe. W domu zapanował pokój. Skończyły się awantury. Dom stał się miejscem, do którego chętnie wracam.
Jest to dla mnie prawdziwy cud, że Prawdę znalazłam w Kościele, że znalazłam Boga, Jezusa, który przemienił moje życie,zapełnił pustkę, którą nosiłam wiele lat. I sprawił, że jestem po prostu szczęśliwym człowiekiem.
I za to,do dziś Mu dziękuję. +
Kasia
Psalm 23
Pan jest moim pasterzem, nie brak mi niczego.
Pozwala mi leżeć na zielonych pastwiskach.
Prowadzi mnie nad wody, gdzie mogę odpocząć:
orzeźwia moją duszę.
Wiedzie mnie po właściwych ścieżkach
przez wzgląd na swoje imię.
Chociażbym chodził ciemną doliną,
zła się nie ulęknę,
bo Ty jesteś ze mną.
Twój kij i Twoja laska
są tym, co mnie pociesza.
Stół dla mnie zastawiasz
wobec mych przeciwników;
namaszczasz mi głowę olejkiem;
mój kielich jest przeobfity.
Tak, dobroć i łaska pójdą w ślad za mną
przez wszystkie dni mego życia
i zamieszkam w domu Pańskim
po najdłuższe czasy.