23. Na miłość Bożą, ojcze mój, nie odmawiaj mi pomocy i nie pozbawiaj mnie swych pouczeń. Wiedz, że teraz szatan bardziej niż kiedykolwiek kieruje swe ataki na łódkę mego biednego ducha. Ojcze mój, nie mogę już więcej! Czuję, że opuściły mnie wszystkie moje siły. Batalia zdaje się osiągać swój szczyt. Są takie chwile, że zdaje mi się, iż udławią i zaduszą mnie wody utrapienia.
Ach, któż mnie wybawi? Jestem tylko sam jeden, by walczyć zarówno w ciągu dnia, jak i nocy przeciw tak potwornie silnemu i strasznemu nieprzyjacielowi. Kto zwycięży? Do kogo uśmiechnie się zwycięstwo? Mój ojcze, obie strony są wyczerpane walką do ostateczności. Gdyby jednak zmierzyć siłę obu stron, to widzę swoją wielką słabość i wyczerpanie w obliczu gromady nieprzyjaciół. Czuję, że jestem zmiażdżony, sprowadzony do nicości.
Już niedługo, bo wszystko jest > obliczone, i zostanę właśnie ja zwyciężony. Tak przynajmniej mi się wydaje. Ale czy mogę cokolwiek o tym powiedzieć? Czy jest możliwe, by Pan na to pozwolił? Przenigdy! Czuję, że On niby gigant wznosi się’ we mnie, w najskrytszej cząstce mego ducha; daje mi moc, bym mógł wołać do Niego: Ratuj mnie, bo ginę! (549)
24. Przede wszystkim niech zawsze będzie błogosławiony najwyższy Bóg, który mnie nigdy nie opuszcza, ale nawet w ciemności podtrzymuje wszystko mocą swej prawicy. Wydaje mi się, że ta walka zbliża się już do końca i zwyciężą moi przeciwnicy. Dlatego z całym przekonaniem staram się uciec do Pana, odpędzić wroga, pozbawić go mocy. Niech zawsze będzie uwielbiane miłosierdzie Boże!
O, jak dobry jest Jezus względem swoich stworzeń! Ileż zwycięstw odniósł Jego sługa! I wszystkie dzięki Jego przemożnej pomocy! Jezus chciał, bym był przykładem i sprawdzianem działania Jego łaski i jako takiego ukazuje mnie wszystkim grzesznikom, aby nie wątpili w swoje zbawienie (512).
25. Moja wielka słabość napawa mnie lękiem i sprawia, że. zimny pot jawi się na całym moim ciele. Szatan w swej przewrotnej strategii, prowadząc bój ze mną, nie męczy się nigdy. Chce mnie pozbawić nawet tej nikłej mocy, jaką jeszcze posiadam, i szaleje wokół mnie, jak to tylko jest możliwe. Przekonuję się, jak szatan jest potwornie mocnym nieprzyjacielem i wciąż znajduje powód i miejsce do boju ze mną. Nie zadowala się atakami, ale działa spoza zasłony, jakby z twierdzy, i otacza mnie zewsząd, atakuje z różnych stron, zadaje bolesne i ciężkie ciosy.
O mój ojcze, te przewrotne i złośliwe sztuczki, ataki szatana .uderzają wciąż we mnie i napawają mnie przerażeniem. Przez Jezusa Chrysusa od samego tylko Boga oczekuję z nadzieją na dar łaski, którą spodziewam się otrzymać, i ufam, że ona zapewni mi zwycięstwo, że przenigdy nie poniosę klęski (924).
26. Diabeł czyni potworny zamęt i nieustannie wydaje ryk, krążąc wokół mnie, wokół mojej ubogiej woli. W tym czasie nie robię nic, tylko powtarzam – i to z uczuciem miłości – wezwanie: Niech żyje Jezus! Ja wierzę…! Któż jednak może mi potwierdzić, że właśnie tak wyrażam te święte myśli? Wypowiadam bowiem te słowa z lękiem, bez mocy i odwagi i muszę samemu sobie zadawać wielki gwałt, by je wymówić. Powiedz mi, ojcze, czy to jest możliwe, czy wytrzymam to wszystko, czy można pogodzić ta! i stan z obecnością Boga w mojej duszy? A może to już jest sam skutek odejścia Boga od takiej duszy? Ojcze mój, proszę cię, powiedz mi to jeszcze raz szczerze i wyraźnie. Podpowiedz mi i wskaż sposób, jak mam postępować, by nie obrażać Pana i czy jest jeszcze dla mnie jakaś nadzieja, by Pan Bóg powrócił do mojej duszy? (838)
27. W tym wielkim chaosie ani niczego nie widzę, ani nie czuję; słyszę tylko ryki żądnych krwi lwów, które niecierpliwie czekają, by pożreć swoją zdobycz (996).
28. Mój Boże! Te złośliwe bestie, mój ojcze, czynią wszystko, by spowodować moje zatracenie. Chcą mnie siłą zwyciężyć. Wydaje mi się, że teraz właśnie ujawnia się moja słabość fizyczna: te złośliwe bestie chcą się najczęściej wyżyć na mnie, okazać swoją nienawiść i sprawdzić, czy będzie można wydrzeć z mego serca wiarę i tę moc, która została mi dana przez Ojca światłości.
W pewnych momentach staję jakby na krawędzi zatracenia: wydaje mi się, że ta walka służy raczej mojemu ośmieszeniu przez tych okropnych łajdaków. To wszystko przeżywam, odczuwając uderzenia bolesnych ciosów. Przeżywam wprost śmiertelną agonię mego ubogiego ducha. I to wszystko zwraca się przeciw memu biednemu ciału i wszystkim jego członkom. Czuję, że to obezwładnia i usztywnia moje ciało. Życie, które jest jeszcze przede mną, jawi się jako więzienie, i jakby zawisło na włosku (497).
29. Następnej nocy przeżyłem chyba najgorsze doświadczenie. Ten złośliwiec około godziny dziesiątej powalił mnie na łóżko. Aż do piątej nad ranem ciągle mnie atakował i bił. W mojej wyobraźni jawiły się wówczas rozliczne, diabelskie sugestie, myśli pełne rozpaczy, nieufności do Boga. Ale niech będzie uwielbiony Jezus! Obroniłem się jednak przed tym przez zwrócenie się do Jezusa tymi słowami: „Rany Twoje niech mnie bronią”.
Właściwie to byłem przekonany, że ta noc będzie ostatnią mego życia na ziemi, a jeslibym nie umarł, to utracę zmysły. Ale niech będzie błogosławiony Jezus, gdyż nic się nie dzieje bez Jego woli.
O piątej nad ranem odszedł ten złośliwiec. Pozostało po nim zimno, od którego dygotało moje ciało od stóp do głowy. Byłem jak trzcina, którą miota gwałtowny wiatr. To trwało parę godzin. Z ust zaczęła wychodzić mi krew.
Wreszcie przyszedł Jezus w postaci Dzieciątka, któremu powiedziałem, że chcę pełnić tylko Jego wolę. Pocieszył mnie i pokrzepił po cierpieniach nocy. Och, Boże, jak waliło moje biedne serce, jak płonęło żarem moje oblicze od tego niebiańskiego Dzieciątka! (292)
30. Czuję, że jestem niezdolny, by wyrazić to wszystko, co zaszło w ciągu owych dni. Szatan bardziej niż kiedykolwiek prowadził przeciw mnie zażartą batalię. Czuję się bezsilny, by odeprzeć te skryte ataki, jakie nieprzyjaciel naszego zbawienia przeciw mnie przygotowuje.
Któż więc, o mój ojcze, wyzwoli mnie z tak wielkich pokus i trudności? Któż mnie pocieszy? Któż może mi dać taką moc, bym mógł stawić właściwy opór? Któż zresztą by mi uwierzył, że także w czasie odpoczynku przeżywam udręczenie? A więc, mój ojcze, mogę cię zapewnić, że również te godziny są dla mnie ponad miarę przepełnione bólem. Potem jednak następuje spokój i mogę myśleć i czytać twoje pouczenia. To wszystko jednak trwa krótko. Potem znowu nieprzyjaciel, który zawsze czuwa, zaczyna wszystko od nowa.
Duchowe walki i to wszystko, co jest utrapieniem i bólem dla ciała, jest tak wielkie, że pomnaża jeszcze bardziej cierpienia ciała. Chciałbym tak bardzo mieć – nie chce dużo – o mój ojcze, choćby tylko jedną godzinę spoczynku. Ale wokół mnie zawsze coś się dzieje; dokonuje się to we mnie i dotyczy wszystkich spraw, które się łączą z najświętszą i najmilszą mi wolą Boga. To bowiem jest dla mnie jedynie słuszne i właściwe.
Diabeł za wszelką cenę chce mnie zdobyć dla siebie. Proszę mi wierzyć, że to wszystko znoszę i cierpię dlatego, że jestem chrześcijaninem. Gdybym nim nie był, to by tego nie było. Nie znam jednak powodu, dla którego Bóg dopuszcza to wszystko na mnie i dotychczas nie ulitował się nade mną i z tego mnie nie uwolnił. Tylko to wiem, że On nie działa bezcelowo, że wszystko ma swój najświętszy sens i pożytek dla naszej duszy.
A teraz powiedz mi, ojcze, dla miłości Jezusa Chrystusa i naszej Pięknej Pani Bolesnej Dziewicy, że jeśli jest w mym sercu cokolwiek, choćby to było najmniejsze, co się nie podobałoby Bogu, to chcę za Jego pomocą to wykorzenić i to za wszelką cenę. Któż bowiem może wiedzieć, że zlekceważenie (tego starania) jest przyczyną mego złego samopoczucia, które przeżywam? I czy bez usunięcia tego mógłbym być prawdziwie i całkowicie oddany Bogu?
Jestem przekonany i pewny, że Ona (Matka Boża) znając moją nędzę, będzie za mną prosiła Pana, aby raczył uwolnić mnie od tych duchowych walk. Jest bowiem tyle powodów do obrażania Go, choćby tylko jako możliwości! Oby to wszystko wyszło na większą chwałę Jego Boskiego Majestatu i stało się pożytkiem dla mojej duszy (212).