Wiedziałam o istnieniu Boga, ale dopiero teraz wiem, że jest żywy i obecny

Mam na imię Kasia, mam 28 lat. Chciałam opowiedzieć jak w swoim życiu spotkałam Boga i jak uwolnił mnie od przekleństwa. Pochodzę z katolickiej rodziny. Zawsze chodziliśmy do kościoła. Jednak w pewnym momencie zaczęłam się buntować; no bo chodzę do kościoła, modlę się, ale co mi to daje, niczego nie dostaje, w kółko to samo…Jednak nie rezygnowałam z uczestnictwa w mszy świętej. 

Byłam przerażona, ale już wiedziałam gdzie szukać ratunku

Chciałabym podzielić się z wami moimi przeżyciami związanymi ze złym duchem. Może uda się wam ominąć jego pułapki. Wszystko zaczęło się od strasznego grzechu jakim jest samogwałt. Oczywiście wpadając w nałóg byłam zupełnie nieświadoma tego co robię. Po jakimś czasie uzależniłam się na dobre. W tym czasie wpadłam też w sidła horoskopów, amuletów. Na szczęscie to nie wciagało mnie zbytnio. Interesowałam się bardziej wywoływaniem duchów. Była to dla mnie i mojego brata fajna zabawa. Nie wiedzałam, że zły może aż w taki sposób ingerować w życie. Zaczęły się doły, kłótnie z rodziną, chęć ucieczki z domu, mroczne myśli.

Choć czuję, że jestem słaba, mam w Bogu oparcie

Nie wiem dokładnie jak to się wszystko zaczęło. W domu w którym dorastałam niby był Bóg, ale nie do końca. Jako dziecko musiałam się modlić do snu i chodzić w niedzielę do kościoła, był to jednak tylko obowiązek, a nawet czułam jakbym chodziła tam za karę, gdyż nikt poza mną tego nie praktykował. Byłam tez dzieckiem molestowanym przez ojczyma, może i to ma znaczenie. Oglądałam gazetki pornograficzne już jako dziecko, i wpadła mi w ręce książka o czarownicach, zaczęłam interesować się kultami, magią, wróżbiarstwem, wywoływałam duchy, wpadłam w sidła szatana chyba już przed ósmym rokiem życia. zaczęłam kraść drobne rzeczy sąsiadce, malowidła, spinki do włosów.

Wywoływanie duchów

Każdy kto choć raz wywoływał duchy, jest narażony na późniejszą ich ingerencje w swoim życiu… Ja zrobiłam to tylko raz, mając 17 lat wspólnie ze znajomymi postanowiliśmy „zabawić się” w wywoływanie duchów. Siedzieliśmy przy stole trzymaliśmy w charakterystyczny sposób ręce i każdy po kolei zaczął „przywoływać” ducha, znanego pisarza. Wówczas nikt nie miał pojęcia że to nie duch zmarłej osoby może przyjść ale po prostu szatan….I że to co robiliśmy jest grzechem ciężkim.