New Age i zwodnicze „dobro”

…Stało się…

Zamknięte oczy, rozwarte ramiona, otwarte serce, gorące modły, zacząłem znów się bujać i drżeć, serce zaczęło coraz szybciej bić, szybciej, szybciej, szybciej aż straciłem siły i spłynąłem na ziemię, jednak to nie było przyjemne, serce mi tak waliło jak chyba nigdy w życiu, jakbym właśnie przebiegł kilometr sprintem i biegł dalej, oddech był baaardzo głęboki i szybki, czułem jak klatka piersiowa mi się poruszała chyba na granicy fizycznych możliwości, z maksymalną prędkością i maksymalnym zakresie, gdy człowiek szybko biegne oddech jest przyśpieszony i płytki, gdy brakuje mu powietrza robi bardzo głęboki wdech, u mnie zaszło to razem chodź jest to fizycznie niemożliwe, w dodatku nie kontrolowałem swojego ciała kompletnie, cały drżałem, ramiona mi podskakiwały, nogi kopały w powietrze, nie było to przyjemne uczucie, ale jak o tym myślę czuję wzruszenie.

W pewnym momencie zacząłem czuć dziwne mrowienie na czubku głowy, mrowienie pochodziło jakby z wewnątrz, nie czułem bólu, ale byłem wystraszony, zastanawiałem się co to jest, kiedy to się skończy, domyślałem się, że przyczepił się do mnie zły duch, byłem zniewolony, trzymał się twardo, kumpel z którym byłem mówił mi nawet, że demon nie chciał mnie opuścić bo podobno długo leżałem. Gdy tak leżałem i w moim ciele działa się walka duchowa (wiadomo kto wygrał, jak Bóg się za mnie wziął, zły nie mógł już nic zrobić po za buntem i oporem) poczułem na sobie czyjąś rękę ciepła, uspokajająca, dobra, nie dziwię się przy harczeniu i sapaniu jaki wydawałem ktoś postanowił mnie wesprzeć, niestety po chwili ta ręka znikła, zaraz potem pojawiła się inna, następna. Taka sama ciepła, dobra, wspierająca.

Leżąc tak dłuższą chwilę w końcu zły dał za wygraną, zacząłem wracać do siebie, było mi dobrze, mimo, że miałem miękkie ciało i kręciło mi się w głowie, ktoś mi pomógł wstać, byłem szczęśliwy, widziałem te dobre oczy które na mnie patrzą  wiedziałem, że jestem wolny i od teraz moje życie jest już inne.

W jednej sekundzie znalazłem rozwiązanie na nurtujący mnie problem, wiem, że muszę teraz zaufać i zawierzyć Bogu i to zrobić. Poczułem ogromną miłość do Boga której wcześniej tak się bałem i ciężko mi było powiedzieć „kocham”. Tyle nerwów, strachu zagubienia, a wszystko odeszło, czuję do teraz piętno Boga, tą pieczątkę którą odbił na mojej duszy.

Czemu ludzie nie dopuszczają Boga? Czuć Go w sobie to jak zebrać w jednej sekundzie całe dobro świata.

Tam naprawdę był Bóg i ludzie Go czuli 

Kapłan już powoli zaczął kończyć, godzina była już późna, ludzie powoli wychodzili, padłem na kolana, zamknąłem oczy i zacząłem się modlić. 

Chciałem podziękować, nie wiedziałem jakimi słowami Bogu mam wynagrodzić tą łaskę, jak Mu podziękować, utwierdzałem Go w mojej miłości do Niego.

To jest właśnie świadectwo mojego życia mocno skrócone, ale dające Czytelnikowi obraz degradacji która prowadzi dusze na manowce i Boga który nigdy nie ustaje w walce o ludzką duszę.

 

 

 

 

 

 

Wszelkie prawa zastrzeżone, rozpowszechnianie bez zgody autora zabronione. Wszelkie promowanie i rozpowszechnianie tego świadectwa jest bezpłatne, również używanie reklam wobec tego świadectwa jest zabronione. Wszelka ingerencja w treść (po za edycją zgodną z zasadami języka polskiego) zabroniona. Świadectwo jest pisane dla Chwały Bożej i umocnienia wiary i w takiej formie należy je przedstawiać.  

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 


Nasze intencje modlitewne: