Nostradamus wiecznie żywy

Krytyka centurii dziś

Dominacja postkultury w epoce multimedialnych oddziaływań (zbijanie kasy na zaspokajaniu coraz to niższych instynktów) powoduje, że opracowania krytyczne na temat “przepowiedni” Nostradamusa, udowadniające ich nietrafność i pustosłowie, zaś samą jego postać, wcale niebanalną jak na czasy w których żyła, sprowadzające do normalnych, ludzkich wymiarów, odrzucane są przez oficyny wydawnicze oraz stacje radiowe i telewizyjne. Wystarczy popatrzeć na ofertę rynku wydawniczego, aby przekonać się, że w Polsce i Europie sytuacja nie odbiega w tym względzie od normy np. północnoamerykańskiej. Jednocześnie dość często dają się słyszeć lamenty zarówno pięknoduchów jak też zdeklarowanych hipokrytów, że oto znaczna część obywateli łatwo i chętnie ulega iluzji różnych “piramidek finansowych”, czy np. bezpiecznych kas oszczędności lub choćby poddaje się masowo urokowi cudownych kuracji odchudzających (wyłącznie portfele). Jak jednak można oczekiwać krytycyzmu w dowolnych kwestiach, skoro wymienieni obywatele są permanentnie ogłupiani nie tylko natrętnymi reklamami i serialami typu “sitcom”, ale również cyklicznymi programami i filmami w rodzaju “Archiwum X”, “Nie do wiary”, “Roswell : W kręgu tajemnic” itp., zaś standardem nie tylko w kobiecych kolorowych tygodnikach są stałe działy horoskopów, przepowiedni, rubryk w rodzaju “Wróżka radzi”, “Zdaniem astrologa” itd., itp. To w zasadzie nic nowego pod słońcem, jednak pewien dyskomfort spowodowany jest smutną konstatacją, że nowoczesne media, które nasycone są najnowszą myślą techniczną i naukową służą, przede wszystkim, do wykorzystywania z premedytacją i wyrachowaniem, od wieków znanej rekwizytorni do kreacji lęków, wzmagania różnych fobii, tworzenia aury zagrożenia i niesamowitości. Oczywiście zawsze był na to popyt i zawsze dobrze się takie tematy sprzedawały, ale istotna różnica polega na tym, iż przed epoką telewizji, internetu i technik wideo “pole rażenia” wspomnianą rekwizytornią było znakomicie mniejsze.