Doświadczenie, a nie eksperymenty
Ksiądz Amorth, dobroczyńca, staje się narzędziem Pana, żeby usuwać zło. Robi to z bystrością i przenikliwością.
Istnieją egzorcyści utrzymujący, że opętanie jest niczym innym, jak tylko najwyższym stadium dręczenia, że tak naprawdę demon nie może nikogo opętać.
Czasami używamy słów bez świadomości ich znaczenia. Ja staram się zawsze wyjaśniać, co rozumiem pod określonymi pojęciami, takimi jak nawiedzenie czy opętanie. Należałoby nadać właściwe znaczenie każdemu z tych pojęć. Staram się to robić, aby wyrażać się jasno.
Może więc ksiądz podać mi dokładną definicję każdego z tych terminów?
Opętanie: gdy odnosi się wrażenie, że demon jest wewnątrz człowieka i działa, posługując się jego częściami ciała oraz ustami. Dręczenie: gdy ktoś doświadcza bolesnych dolegliwości wywołanych przez złego ducha. Na przykład Ojciec Pio i Proboszcz z Ars nie byli opętani, lecz dręczeni przez demona. Obsesja: gdy ktoś ma różnego typu obsesyjne myśli i nie może ich przezwyciężyć, np. myśli, które prowadzą do znienawidzenia życia i próby samobójstwa. Nawiedzenie: odnoszę to pojęcie to szkód, które demon wyrządza domom, rzeczom i zwierzętom.
Ksiądz Giovanni Battista Proja w swojej książce utrzymuje, że osoby, które zamiast kierować się ku Bogu, podążają za mamoną, tzn. stawiają pieniądz na pierwszym miejscu, w momencie, gdy chcą zmienić życie i podążać drogą wskazaną przez Boga, nawrócić się, muszą okazać żal za grzechy, odbyć spowiedź, a często także poddać się egzorcyzmom. Czy uciekanie się do egzorcyzmów nie jest w takich przypadkach przesadą?
Nie, nie jest. Egzorcyzm może być w takich przypadkach uzasadniony. Święty Alfons Maria Liguori mówi wręcz, że gdy do spowiedzi przystępuje osoba, którą spowiednik zna i wie, że ma ona zakorzenione nawyki do pewnego rodzaju grzechów, wskazane jest przed spowiedzią odprawienie w myślach krótkiego egzorcyzmu.
Czy pamięta ksiądz egzorcyzm szczególnie trudny, gdy demon bardzo księdza dręczył przed opuszczeniem danej osoby?
Było wiele takich przypadków. Mogę wymienić epizod z pewnym toskańskim mechanikiem, nazwijmy go – powiedzmy – Umberto. Podczas egzorcyzmów musiało go mocno trzymać sześciu mężczyzn. Do pomieszczenia, w którym je odprawiałem, musiał być wnoszony, bo gdy tylko zbliżał się do mojego domu, demon od razu go opętywał. Kiedy wychodził po egzorcyzmie, był spokojny, pogodny i szczęśliwy. Był to trudny przypadek, pełen ciekawych, dziwnych wydarzeń. Kiedyś na przykład, gdy znajdował się na zapleczu swojego warsztatu (był mechanikiem i miał własny warsztat samochodowy mieszczący się na parterze budynku), nagle usłyszał zamykające się drzwi i hałas wydany przez ciężki przedmiot blokujący wyjście. Była to szafa ze wszystkimi żelaznymi narzędziami, bardzo ciężka. Potem znów usłyszał hałas – kolejny ciężki przedmiot rzucony o szafę: samochód, nad którym akurat pracował! Został więc uwięziony na zapleczu. Na szczęście miał przy sobie telefon komórkowy, zadzwonił po przyjaciela. Ten, z pomocą jeszcze jednego znajomego, usunął przeszkody i uwolnił go.
Co ksiądz ma na myśli, mówiąc, że gdy ten człowiek przychodził do księdza, demon go brał go w posiadanie: był tak owładnięty szałem?
Wielokrotnie zdarza się, że osoby opętane, zbliżając się do mojego domu, jeszcze zanim wejdą, stają się oszalałe albo trzeba je wnosić. Później wychodzą spokojne, dziękując mi.
Czy ofiarami opętania mogą być również duchowni?
Tak, każdy może zostać opętany przez diabła.
Przemiana zachodząca wraz z przyjęciem sakramentu kapłaństwa nie jest wystarczającą ochroną?
Nie, to nie chroni przed niebezpieczeństwem opętania przez demona. Proszę zwrócić uwagę: bycie opętanym przez złego ducha nie oznacza bycia w stanie grzechu. Jak mówiłem już wielokrotnie, istnieją również święci, którzy przez pewien okres byli opętani przez demona.
Wróćmy do egzorcyzmów. Czy według księdza nie byłoby lepiej tak, jak jest w Kościele wschodniokatolickim, w którym nie istnieje interdykt, czyli zakaz wykonywania egzorcyzmów przez księży niemających upoważnienia?
Oczywiście. W IV wieku, gdy Kościół zachodni ustanowił oficjalnie posługę egzorcyzmu, Kościół wschodni tego nie zaakceptował. U prawosławnych egzorcyzmy odprawia ten, kto czuje się do tego powołany, ponieważ odprawianie egzorcyzmów uważane jest za osobistą umiejętność, osobisty charyzmat. Gdy ktoś czuje się do tego powołany, wykorzystuje ten charyzmat. W rzeczywistości jednak tylko mnisi odprawiają egzorcyzmy. Prawosławni odczuwający potrzebę egzorcyzmów, idą do jakiegoś klasztoru, proszą o pomoc egzorcystę, a ten przychodzi, odprawia egzorcyzm i sobie idzie. To tak jak u nas ktoś idzie do kościoła, żeby się wyspowiadać.
W swoich książkach utrzymuje ksiądz, że „każda katedra powinna mieć swojego egzorcystę, tak jak ma swojego spowiednika: tym liczniejsi powinni być egzorcyści, im większa jest potrzeba: w większych parafiach, w sanktuariach”. Myśli ksiądz, że kiedyś to nastąpi?
Mam nadzieję, ale na razie daleko nam jeszcze do tego.
„Miałem dwa przypadki absolutnego bezruchu i ciszy, z kompletnym brakiem zewnętrznej reakcji. Potrzebna była znaczna praktyka i udział wielu innych czynników, żeby zrozumieć, że był to epizod prawdziwego opętania” – napisał ksiądz w swojej książce Egzorcyści i psychiatrzy. Proszę opowiedzieć o którymś z tych przypadków.
Jeden z nich opisałem szczegółowo w Nowych wyznaniach egzorcysty. Dostałem też pozwolenie żony tego mężczyzny na opublikowanie jego imienia. Był to Angelo Battisti, który pracował w Sekretariacie Stanu Stolicy Apostolskiej; był też pierwszym administratorem Domu Ulgi w Cierpieniu, miał bliski kontakt z Ojcem Pio. Typowy przypadek: przez osiem lat (był już wtedy starszy, na emeryturze) był opętany przez złego ducha, ale w ogóle nie reagował podczas modlitw o uwolnienie. Sam go egzorcyzmowałem. Podczas obrzędu siedział nieruchomo, nie odzywając się wcale. Na koniec nieco rozmawialiśmy. Ja też byłem blisko związany z Ojcem Pio: przez 26 lat jeździłem do niego, gdy jeszcze żył. Rozmawialiśmy więc z sympatią o Ojcu Pio. Jednak aby wyzwolić tego mężczyznę spod wpływu Szatana, potrzebny był udział innego egzorcysty. Gdy zapytałem ojca Candida, dlaczego tamten drugi egzorcysta z taką łatwością zdołał go uwolnić, odparł: „Wielokrotnie zdaje się, że jeden sieje, a drugi zbiera”. Sędzią wszystkiego jest Pan i to On decyduje, jak i kto otrzymuje łaskę uwolnienia. W tym przypadku otrzymał ją egzorcysta o imieniu Fantoni, który odszedł z tego świata w aurze świętości.
A drugi przypadek absolutnego bezruchu i ciszy podczas egzorcyzmu, które sprawiły, że trudno było rozpoznać, że pacjent był opętany i potrzebował egzorcyzmu?
Był to przypadek lekarza ze Szwajcarii, nie pamiętam, jak się nazywał. Przyjechał do mnie dwa razy. Całkowita cisza, bezruch. Nie reagował w żaden sposób.
Czasami podczas egzorcyzmów materializują się pewne przedmioty, egzorcyzmowane osoby na przykład nimi plują. Jaki jest najdziwniejszy przedmiot zmaterializowany podczas księdza egzorcyzmów?
Nie przydarzył mi się żaden dziwny przedmiot. Gwoździe, łańcuszki, plastikowe laleczki – to owszem; mam tego ze dwa kilo.
Plastikowe laleczki z ust?
Tak, z ust.
W książce Egzorcyści i psychiatrzy pisze ksiądz, że „czasami demony stawiają wszelkie przeszkody, jakie tylko mogą, tak żeby chory nie mógł poddać się egzorcyzmom, albo też wysilają się, żeby przekonać, że chodzi o naturalną chorobę”. Dlaczego tak mało wiadomo na temat posiadanej przez złe duchy mocy wywoływania chorób? Oprócz księdza, który wspomina o tym w swoich książkach, oprócz ojca Mattea La Grui, który napisał na ten temat rozprawę – tekst pełen przykładów i epizodów potwierdzających tę zdolność daną demonowi – i oprócz Ewangelii, które poświęcają dużo miejsca temu tematowi, ten argument właściwie jest pomijany w homiliach, w innych dziełach, ogólnie – w nauczaniu Kościoła. Dlaczego problem ten jest marginalizowany? Jeśli dobrze pamiętam, ksiądz doprowadzał do uzdrowień. Były one natychmiastowe, czy też trzeba było czasu, żeby kogoś uzdrowić? Jak się ksiądz zorientował, że chodziło o chorobę wywołaną rzuconym urokiem?
Miałem takie podejrzenia, ponieważ osoby te były dotknięte działaniem demona. Leczyłem cysty, wielokrotnie torbiele jajnika. Pewnego razu, dzień przed operacją, ojciec Candido doprowadził nawet do uzdrowienia osoby mającej guza mózgu.
Zna się ksiądz również na zagadnieniach związanych z okultyzmem, wróżeniem i nauczył się podstaw medycyny. Uważa ksiądz, że wiedza ta może stanowić przydatne uzupełnienie posługi egzorcysty?
Wiedza ta nie jest konieczna. Dobrze jest natomiast, gdy egzorcysta posiada podstawy parapsychologii i wiedzy z zakresu tego typu zjawisk. Owszem, jest to przydatne, bo czasami ludziom czy domom przydarzają się dziwne rzeczy.