Wywiad z byłym więźniem, skazanym na 24 lata. Ukazał się w „Królowej Różańca Świętego„, numer 9. Dodatkowo ukazała się książka, która jest rozwinięciem tego wywiadu.
Panuje przekonanie, że z więzienia wychodzi się takim samym albo gorszym, niż się weszło. Ale ty spotkałeś w więzieniu Pana Jezusa. Wyszedłeś lepszy?
Przed więzieniem popadłem we wszystkie problemy, jakie tylko są możliwe. Czyli uzależnienie od narkotyków, alkoholu, psychotropów, a jak już doszła kokaina, to się wszystko posypało. Bo żeby zasnąć, piłem alkohol. Żeby się uspokoić, brałem jakieś tabletki. Żeby zdobywać pieniądze na narkotyki, nauczyłem się kłamać, oszukiwać. W tym byłem wyspecjalizowany. Tak mnie pociągnęło to zło, że ja już nie umiałem czynić dobrze. Aż przyszła kryska na Matyska. Spraw się tyle uzbierało, że nie było innego wyjścia, jak tylko mnie zamknąć w więzieniu. Byłem zagrożeniem nie tylko dla swojej rodziny i dla ludzi, których oszukiwałem, ale też dla siebie samego.