ASTROLOGIA – trochę o jej historii i trochę o jej współczesności

Na wstępie wypadało by zacząć od definicji encyklopedycznej, czy też podręcznikowej, która odnosi się do tej nazwy, która to nazwa z kolei oznacza dosłownie „liczenie gwiazd”. No, ale astrologowie nie poprzestawali oczywiście tylko na liczeniu gwiazd. W bardziej szerokim znaczeniu określenie astrologia odnosi się do zespołu przekonań określających wpływ ciał Układu Słonecznego oraz gwiazd widocznych gołym okiem na losy poszczególnych ludzi, zbiorowisk ludzkich i całych narodów.

Jeszcze, co nieco, o proroctwach Nostradamusa

Pora zająć się najbardziej głośnym proroctwem Nostradamusa, zawartym w strofie 35  z pierwszej księgi Centuriów, w popularnej wersji znanej jako  pozłacana klatka, a interpretowanej przez wyznawców prawdziwości proroctw Nostradamusa, jako przepowiednia okoliczności śmierci francuskiego króla Henryka II Valois (Walezjusza), która nastąpiła latem 1559 roku w Paryżu. Przepowiednia ta to także dzisiaj najważniejszy symbol prawdziwości wieszczenia owego jasnowidza. Sprawdzimy więc, czy faktycznie jest ona odporna na podjętą próbę demistyfikacji.

Zgubne skutki praktyk OOBE i im podobnych.

Na stronach internetowych, w ezoterycznych księgarniach coraz więcej można znaleźć informacji i książek o tzw. OOBE czyli out of body experiences, także NDE near-death experience, oraz o LD – lucid dream. Co lub kto za tymi praktykami stoi i jakie niosą za sobą one skutki?

Niebezpieczeństwo śpiewu harmonicznego (tzw. alikwotowego).

Od dłuższego czasu coraz bardziej modne stają się wszelkie nowinki rodem z Tybetu, oraz kursy propagujące różne wschodnie tradycje duchowe. Na owych ezoterycznych, słono płatnych kursach, można się np uczyć sakralnej muzyki buddyjskiej tzw. śpiewu harmonicznego (alikwotowego). Nie wszyscy zdają sobie jednak sprawę, że nie jest to zwykła nauka śpiewu, ale duchowa inicjacja w kierunku medytacji buddyjskich, używana przez mnichów z Tybetu.

Jak to się robi z proroctwami …czyli Nostradamus wiecznie żywy II

W tekście zatytułowanym „Nostradamus wiecznie żywy” (link) przedstawiłem w skrócie historyczne realia i uwarunkowania, w jakich żył i działał Michel de Notredame ( Nostradamus ). I właśnie owe realia i uwarunkowania znajdowały wyraz w jego twórczości, przede wszystkim w zbiorach tzw. proroctw ( czterowierszy zgrupowanych w tzw. centurie). W tekście niniejszym chciałbym przedstawić sposoby manipulacji i przeinaczeń, do jakich uciekają się rozmaici autorzy, aby pod szyldem Nostradamusa zdobyć rozgłos  (i pieniądze). I jak każde tzw.  „proroctwo” może zostać dopasowane do dowolnego zdarzenia, choćby nie mogło mieć z nim nic wspólnego. Zapewne wymyślanie takich sposobów i tricków interpretacyjnych świadczy o jakichś zdolnościach, ale na pewno nie proroczych. I oczywiście nie dotyczą one Nostradamusa.

Niebezpieczeństwa związane z łańcuszkami w internecie

Przyjaźń, miłość, rodzina… To bardzo ważne wartości w naszym życiu  i wydawać by się mogło, że nowe media wpływają na zanik tych  wartości, a przynajmniej na zanik ich wlasciwego znaczenia. Jest  jednak inaczej. Coraz częściej spotykamy się z tzw. wiadomościami łańcuszkowymi, które te wartości promują…

Fałszywy mistycyzm w „Pielgrzymie” Paula Coelho

Paulo Coelho to współczesny brazylijski pisarz. Jest autorem takich bestsellerów jak „Alchemik”, „Piąta Góra” czy właśnie „Pielgrzym”. Ten ostatni tytuł znają świetnie czytelnicy na całym świecie. Wielu ludzi zachwyca się ekspresją humanizmu, prostotą i pięknem jego utworów. Tylko czy aby na pewno pisarz ten przekazuje milionom czytelników prawdziwy obraz życia duchowego?

„Kod Leonarda da Vinci”

W ciągu kilku ostatnich lat rekordy popularności bije powieść "Kod Leonarda da Vinci" autorstwa Dana Browna. Jednakże coraz większe rzesze czytelników sięgających po nią nie robią tego z powodu sensacyjnego charakteru książki, lecz ze względu na bardzo śmiałe i kontrowersyjne wątki chrześcijańskie. Po przeczytaniu tej powieści nasuwa się czytelnikowi pytanie, czy wnioski wysnute przez bohaterów bestsellera na podstawie przedstawionych przez Browna "dowodów" są rzeczywiście prawdziwe.

Koniec homeopatii?

Leki homeopatyczne nie działają lepiej od tabletek z cukru pudru – ogłosili naukowcy. Raport podsumowujący kilkaset badań naukowych poświęconych homeopatii publikuje najnowszy numer prestiżowego tygodnika "The Lancet".Czas badań nad potencjalną skutecznością homeopatii dobiegł końca. Lekarze muszą wreszcie zacząć śmiało i uczciwie mówić swoim pacjentom, że ta metoda leczenia im nie pomoże – tak wydawcy "Lanceta" skomentowali wyniki najnowszych badań szwajcarskich i angielskich badaczy.

New Age – zwodnicza duchowość

Źródeł New Age należy szukać w tradycji w ezoteryczno-teozoficznej rozwiniętej w osiemnastym i dziewiętnastym wieku, szczególnie w masonerii, spirytyzmie, okultyzmie i teozofii. Ten szeroko pojęty nurt, w który włączono także magię i astrologię, przyjął określoną formę w doktrynie Heleny Bławatskiej, rosyjskiej medium należącej do wolnomularstwa. Spirytystka ta założyła w 1875 roku Towarzystwo Teozoficzne, którego celem było utworzenie uniwersalnego braterstwa ludzkości, bez różnicy wiary czy rasy oraz badaniu niewyjaśnionych praw natury i ukrytych mocy człowieka.

Ufo: diabelska sztuczka?

Pomimo wielu charakterystyk UFO oraz niemałej popularności tego tematu, brakuje teologicznych interpretacji tego zjawiska. Kiedy literatura popularnonaukowa i science fiction; psychologia, filozofia, cybernetyka próbują zbadać ten fenomen, wśród teologów panuje milczenie i ostrożność. Co prawda do tej pory zdemistyfikowano niemało fałszerstw, fotomontaży i fałszywych relacji, niemniej pozostaje zbyt wiele dokładnie udokumentowanych przypadków zetknięcia się z UFO, by obok tego tematu przejść obojętnie. UFO zostało zaobserwowane w ciągu wielu lat przez ludzi różnych krajów, warstw społecznych i wyznań, trudno zatem uznać je za nic nie znaczące wymysły.

Ufo: Bujanie w obłokach (Magellana)

Tekst ten stanowi próbę  wskazania Czytelnikom przeświadczonym o istnieniu UFO, licznych odmian kosmitów, czy prawdziwości fantazjowania  Ericha von Dänikena, zasadniczej różnicy między baśniowym obrazem kosmosu przedstawianym w produkcjach hollywoodzkich , bądź innych wytwórni filmowych lub przez autorów literatury popularnej, zwłaszcza z dziedziny fantastyki, a obecnym stanem wiedzy astronomicznej. Spróbuję uzasadnić, iż raczej błądzą ci Czytelnicy, którzy wyobrażają sobie, że „owi wspaniali kosmici na swych latających maszynach” fatygowali się na Ziemię przez ileś tam lat świetlnych(1), aby wyszlifować tu trochę ciosów skalnych, coś z nich poukładać i na koniec rylcem wyrysować na kamieniach swoje autografy. I od tego czasu, przy pomocy UFO, stale monitorują i kontrolują tych niesfornych Ziemian by, powiedzmy, grafficiarze tego nie zamalowali.